Piotr Kuczyński, główny analityk DI Xelion
W USA czwartek przed startem sezonu raportów kwartalnych spółek był na Wall Street poświęcony przygotowaniom do tego sezonu. Nie było wielu nowych czynników, które mogłyby posterować rynkami. Pomagać bykom (nieznacznie) mógł optymizm giełd europejskich. Jak zwykle w czwartek, w USA opublikowany został tygodniowy raport z rynku pracy. Dowiedzieliśmy się, że złożono 196 tys. nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych (oczekiwano 208 tys.). Średnia 4. tygodniowa dla tych danych spadła. Pojawił się też raport o inflacji PPI – wyniosła 0,6% m/m i 2,4% r/r (oczekiwano odpowiednio 0,3/1,9%).
Wall Street rozpoczęła sesję od niewielkich wzrostów indeksów, ale po dwóch godzinach przeciągania liny indeksy nagle się załamały i zabarwiły na czerwono. Zaszkodził najwyraźniej wywiad Stevena Mnuchina, sekretarza skarbu USA, który co prawda chwalił postęp w rozmowach USA – Chiny, ale był bardzo wstrzemięźliwy, jeśli chodzi o szczegółowe rozwiązania (na przykład w kwestii ceł). Indeksy od tego czasu trzymały się tuż pod poziomem neutralnym i na nim sesję zakończyły. GPW w czwartek od początku sesji zachowywała się dla odmiany gorzej niż inne giełdy europejskie. Tam po nieśmiałym wzroście indeksów zaczęły się one co prawda osuwać, ale u nas WIG20 od początku sesji tracił.
Wydawało się to być dość logicznym zachowaniem po „sukcesie" na szczycie UE poświęconym Brexitowi. Zobowiązanie Wlk. Brytanii do tego, że ich eurodeputowani nie będą przeszkadzali w działaniu UE jest w sposób oczywisty niewiele warte (szczególnie, gdyby zmienił się rząd). Niepewność towarzysząca czekaniu na Brexit będzie (w najgorszym przypadku) przez 6 miesięcy szkodzić UE i gospodarce. Rozumiem powody tej decyzji, ale uważam, że była błędem. Rynki szybko się do tego przyzwyczają, ale biznes będzie miał dużo gorzej.
Jeśli chodzi o przyzwyczajenie się rynków to widać to było już w czwartek, kiedy już przed południem indeksy zaczęły powoli zmniejszać skalę spadku naśladując zachowanie przede wszystkim francuskiego CAC-40, który szybko rósł.
Podczas pobudki w USA nasze indeksy nie wytrzymały rosnącego optymizmu na innych giełdach i ruszyły na północ, ale szybko zawróciły. Potem znowu rynek wszedł w przeciwfazę – indeksy szybko spadały. Być może medialne informacje o losach OFE szkodziły obozowi byków. Sesja zakończyła się spadkiem (na małym obrocie) WIG20 o 0,7% i mWIG40 o 0,73%. Co można powiedzieć o giełdzie, która w najmniejszym stopniu ostatnio nie jest skorelowana z innymi giełdami globalnymi? Ano to, że nie da się przewidzieć, gdzie za chwilę indeksy powędrują. Nasz rynek stał się całkowicie nieobliczalny. Czekamy na wyklarowanie kierunku. Dzisiaj raporty kwartalne w USA opublikują dwa banki: JP Morgan Chase i Wells Fargo - rozpocznie się więc sezon raportów kwartalnych spółek. Oczekiwania znowu są bardzo obniżone, więc jest pole do pozytywnych „niespodzianek".