Kamil Cisowski, analityk DI Xelion
W ciągu ostatniego tygodnia nastroje na globalnych rynkach zmieniły się o 180 stopni. Po piątkowej wyprzedaży w poniedziałek rozpoczął się ruch wzrostowy, który ponownie wyniósł amerykańskie indeksy na szczyty, u podstaw czego stanęło przede wszystkim narastające przekonanie inwestorów, że działania chińskich władz w ciągu najbliższych miesięcy zrekompensują z nawiązką ubytek w globalnym PKB związany z koronawirusem w 1Q2020.
Zgodnie z tym, co sugerowały wczoraj ceny kontraktów futures, sesja europejska, nie obfitująca w istotne wydarzenia, przyniosła wyraźne zwyżki na głównych rynkach. DAX zyskał 0,7%, pozostałe indeksy zamykały się od 0,3% (FTSE 100) do 1,1% (FTSE MiB) wyżej, pozostając cały dzień w bardzo wąskim przedziale wahań. Na tym tle słabo zachowywała się polska giełda – WIG20 spadł o 0,5%, mWIG40 o 0,3%, tylko sWIG80 wzrósł o 0,2%. Poranne wzrosty zamieniły się w ruch korekcyjny wraz z tonącymi notowaniami PKB Orlen (-3,6%). Po serii negatywnie odebranych komunikatów dotyczących m.in. planów dalszych akwizycji, spółka zbliżyła się do testu poniedziałkowych minimów.
S&P500 wzrosło o 0,3% ,a NASDAQ o 0,7%. Wydźwięk co najwyżej przeciętnego sezonu wynikowego, szczególnie na poziomie danych o przychodach, jest przytłumiony poprzez fakt, że z czterech najważniejszych amerykańskich spółek tylko Alphabet zawiódł oczekiwania inwestorów. Wciąż jednak nie jest jasne, czy 4Q2019 nie okaże się czwartym z rzędu kwartałem z ujemnymi dynamikami zysków na poziomie zagregowanym. Coraz większa liczba analityków zwraca również uwagę na ryzyka związane z nominacją kandydata Demokratów na prezydenta. Wśród olbrzymiego chaosu związanego z liczeniem głosów okazuje się, że faworyt w wyścigu, Joe Biden, zajął dopiero czwarte miejsce w Iowa z zaskakująco niskim poparciem, a najbardziej niepokojący rynki Bernie Sanders do ostatniej chwili walczył o pierwsze z niespodziewanym zwycięzcą, P. Buttigiegiem, i umocnił się na pozycji lidera w walce o głosy w New Hampshire.
O ile giełda amerykańska wydaje się na razie nie do zatrzymania, znacznie więcej wątpliwości budzi zdolność Azji do dalszych zwyżek bez codziennych interwencji chińskich władz. Dobre zamknięcie w USA sprawiło, że sesja rozpoczęła się od wzrostów, jednak później rynki zostały zmrożone informacją, że na zatrzymanym w Jokohamie statku wycieczkowym Diamond Princess odkryto 42 nowe przypadki koronawirusa. Ich łączna liczba wynosi 61 (przy zaledwie 273 przebadanych osobach), co czyni z okrętu największe ognisko epidemii poza Chinami. Tego rodzaju liczby w naturalny sposób wzmacniają znak zapytania nad oficjalnymi chińskimi statystykami, które sugerują, że łączna globalna liczba przypadków wzrosła dzisiaj „zaledwie" do 31485 (+11,3% od wczoraj), a ofiar śmiertelnych do 638 (+12,9%), co sugeruje, że mimo ogromnej łatwości rozprzestrzeniania się choroby mogłaby ona zostać zatrzymana do końca lutego. W Wielkiej Brytanii potwierdzono pierwszy przypadek 2019-nCoV u osoby, która nie przebywała w ostatnich miesiącach w Chinach i musiała zarazić się w innym azjatyckim kraju, którego nazwy nie podano.
W momencie pisania komentarza notowania kontraktów futures na amerykańskie i europejskie indeksy oscylują wokół zera z lekkim wskazaniem w dół. Kluczowym punktem dnia będzie publikacja raportu z amerykańskiego rynku pracy, ale wiadomo już, że niemiecka produkcja przemysłowa spadła w grudniu o -3,5% m/m, a zatem 3,2 poniżej konsensusu. Teza o tym, że 2020 rok przyniesie znaczne poszerzenie różnicy między wzrostem w „reszcie świata" a USA staje się coraz bardziej wątpliwa, przynajmniej jeśli chodzi o 1Q2020.