Gdyby tak się stało, to byłby to najsilniejszy miesięczny wzrost tego indeksu od października 1974 roku (+16,3 proc.). Jeśli ograniczymy się do tak silnych miesięcznych wzrostów pojawiających się miesiąc po tym, jak S&P 500 zaliczył przynajmniej roczny dołek, to znajdziemy w okresie minionych ponad 9 lat 4 takie sygnały (nie licząc obecnego). Trzy z nich – lipiec 1932, kwiecień 1938 i październik 1974 – generalnie sygnalizowały wyjście z ważnego dołka (czwarty wypadł w połowie bessy związanej z Wielką Depresją). W każdym z tych 4 przypadków S&P 500 można było po taki świetnym miesiącu odkupić taniej: w lutym-kwietniu 1933,  w maju i czerwcu 1938, w okresie listopad 1974-styczeń 1975 (nie mówiąc o tym, że w ujęciu realnym – po uwzględnieniu tempa inflacji – dołek wypadł dopiero w 1982 roku), no i oczywiście również po sygnale z czerwca 1931.

Analizując ponad 90-letnią historię S&P 500 trudno znaleźć przykład podobnego do ostatniego zachowania indeksu: gwałtownego spadku z poziomu historyczne szczytu, a później równie dynamiczne wzrostu. Z drugiej strony, jeśli opiszemy ostanie zachowanie S&P 500 w następujący sposób: 1) indeks wychodzi na 30-sesyjne maksimum, po 2) spadku w okresie poprzednich 2 miesięcy do 1,5-rocznego dołka i po 3) zaliczeniu w ciągu poprzednich 5-miesięcy historycznego szczytu, to okaże się, że poprzednio z czymś podobnym mieliśmy do czynienia zupełnie niedawno, bo w okresie wrzesień 2018-styczeń 2019, kiedy to po najsłabszym grudniu od czasów Wielkiej Depresji S&P 500 wykonał zaskakujący odwrót w kształcie litery "V". Wtedy powodem było szybkie poluzowanie polityki pieniężnej FED oraz zawarcie przez USA zawieszenia broni w rozpoczętej rok wcześniej wojnie handlowej z Chinami.

W okresie minionych 90 lat te 3 proste kryteria były wcześniej spełniane jeszcze 2-krotnie: w grudniu 1987 (po pamiętnych załamaniu z października 1987, kiedy to ceny akcji na Wall Street spadły jednego dnia o ponad 20 proc.; ale wtedy jednak indeksy zaliczyły w okresie październik-grudzień klasyczne "W" oraz w grudniu 1990 w trakcie recesji gospodarczej USA i pierwszej wojny z Irakiem. Ta ostatnia analogia jest interesująca, bo i teraz będziemy mieli w USA zapewne formalną recesję gospodarczą, no i mamy wojnę z pandemią koronawirusa. Rynek ewidentnie zakłada, że wojna ta zakończy się tak jak ta na przełomie 1990 i 1991 roku zwycięskim "blitzkriegiem", który umożliwi powrót gospodarki do normalnego funkcjonowania. Na razie PKB w USA w I kw. br. zmniejszył się o 1,2 proc. w stosunku do poprzedniego kwartału, co było największym tego typu spadkiem od IV kw. 2008. W porównaniu do I kw. 2019 realny PKB był jednak nadal wyższy o 0,3 proc.