Otoczenie: Kamil Cisowski, analityk DI Xelion
Nic nie pozostało w środę z dobrych nastrojów na europejskich rynkach. Sesja rozpoczynała się pod lekko pod kreską, ale krótko po rozpoczęciu handlu doszło do silnej wyprzedaży, która sprowadziła DAX w okolice 12250 punktów. Poza pogarszającym się obrazem epidemii w USA przecena była związana z napływającymi informacjami o tym, że Stany Zjednoczone rozważają wprowadzenie dodatkowych ceł na europejskie dobra o wartości około 3,1 mld USD rocznie. Wprawdzie oficjalnie temat pozostaje częścią trwającego od 16 lat konfliktu wokół subsydiów dla Airbusa i Boeinga, ale moment wznowienia napięć trudno uznać za przypadkowy, wszystko wskazuje, że jest to typowa dla administracji prezydenta Trumpa próba użycia metody kija w czasie, gdy Unia rozważa wyłączenie Amerykanów z listy krajów, dla których w pierwszej fazie zostaną otworzone granice w związku z rosnącą liczbą przypadków koronawirusa w wielu stanach.
Po kilku godzinach konsolidacji zamiast odbicia zobaczyliśmy drugą falę spadkową i zamknięcia w okolicach dziennych minimów, ze stratami głównych indeksów na poziomie od 2,9%(CAC40) do 3,4% (DAX, FTSE MiB). WIG20 stracił 2,3%, mWIG40 1,1%, a sWIG80 0,5%. Jedyną spółką, która zamknęła się na plusie w głównym indeksie był CD Projekt, stawkę zamykało przeceną o 4,2% LPP, które podało dziś informacje o stracie na poziomie 362 mln zł w 1Q2020.
Słaby finisz sesji na rynkach europejskich i jej początek w USA to efekt decyzji gubernatorów trzech północnowschodnich stanów (Nowy Jork, New Jersey i Connecticut) o wprowadzeniu obowiązku kwarantanny dla osób przyjeżdżających z Alabamy, Arizony, Arkansas, Florydy, Karoliny Północnej oraz Południowej, Teksasu, Utah i Waszyngtonu. Zakres ograniczeń jest szerszy niż można się było spodziewać, ale trudno go uznać za nieuzasadniony w sytuacji, gdy liczba aktywnych przypadków w kraju osiągnęła 1,3 mln i zaczyna przyspieszać. Po dużej przecenie na starcie, kolejne godziny handlu w USA przebiegały jednak dość spokojnie, S&P500 straciło finalnie 2,6%, a NASDAQ 2,2%. Rynki azjatyckie też nie zdradzają dziś żadnych objawów paniki (Nikkei traci 1,2%). Wprawdzie kontrakty futures na amerykańskie indeksy sugerują kontynuację korektyw USA, ale w Europie powinniśmy zobaczyć w godzinach porannych próbę odbicia. Do momentu naruszenia przez indeksy czerwcowych minimów trudno będzie mówić o jakimkolwiek poważniejszym pogorszeniu nastrojów.
Technika: Piotr Neidek, analityk DM mBanku
Środowe zamknięcie DJIA na wysokości 25445 oznacza, że indeks ten dziesiątą sesję z rzędu finiszuje poniżej dziennej dwusetki. Na potwierdzenie sygnału SELL by MA200_d czekają jeszcze niedźwiedzie z szerokiego rynku, gdyż S&P500 wybronił się nad ww. średnią, jednakże widoczna na wysokości 3200 punktów wyspa odwrotu rzuca negatywne światło na wzrosty. Od kilku dni widoczne są podażowe sygnały płynące z dziennego wskaźnika MACD_d a biorąc pod uwagę wydarzenia z pierwszej połowy miesiąca, kiedy to ww. benchmarki zamknęły wzrostowe struktury tygodniowych, białych świeczek o okazałych korpusach, to sytuacja techniczna coraz bardziej się bykom komplikuje. Oporem na dzisiejszą sesję jest pułap 3115 i gdyby S&P500 zamknął się powyżej, wówczas wczorajsza przecena zostałaby zneutralizowana, jednakże jak na razie z Wall Street płyną niebezpieczne dla europejskich parkietów sygnały.
Wczoraj DAX zamknął się poniżej dziennej dwusetki, co stanowi kolejne ostrzeżenie dla zwolenników grania długich pozycji. Niemiecki indeks, podobnie jak jego jankeski kolega, także ma aktywny sygnał sprzedaży powstały w pierwszej połowie czerwca, a po środowej aktywacji SELL by MA200_d presja na spadki wyraźnie rośnie. Oporem na dzisiaj jest 12489 i do tej wysokości outlook jest negatywny. Wraz z przeceną największych spółek, podaż pojawiła się także w drugiej i trzeciej linii Deutsche Boerse. mDAX także wygenerował sygnał sprzedaży liczony wg dziennej dwusetki, co przełożyło się na podobny sygnał dla mWIG40. Polski indeks jeszcze we wtorek mógł pochwalić się BUY by MA200_d, jednakże wczorajszy odpływ kapitału z ryzykownych segmentów rynków finansowych okazał się dotkliwy dla średniaków z GPW.