Kurs szybko zbliżył się do lokalnego szczytu 3549 pkt z 12 października, co wywołuje naturalne w tej sytuacji pytanie o możliwość jego przekroczenia niejako „z marszu", za czym szedłby także atak na położony nieco wyżej wrześniowy szczyt wszechczasów. Preferowany układ falowy daje w tej kwestii odpowiedź raczej negatywną. Zniżka z ostatnich dwóch dekad października, sprowadzając kurs S&P 500 w pobliże minimum 3209 pkt z 24 września, zbudowała korektę o podobnej skali jak we wrześniu i w czerwcu. A ponieważ w tym miejscu należałoby oczekiwać korekty wyższego stopnia, powinna ona okazać się bardziej rozbudowana, szczególnie pod względem czasu. Tym samym przed wyjściem ponad wspomniany szczyt 3549 pkt należy liczyć się z wystąpieniem w ramach korekty co najmniej jeszcze jednego ruchu spadkowego. Drugą istotną sprawą są nastroje. W okolicach październikowego szczytu pojawiło się kontrariańskie ostrzeżenie w postaci przekroczenia przez średnie zaangażowanie amerykańskich aktywnych zarządzających (NAAIM) granicy 100 proc. (wartość większa niż 100 proc. oznacza, że zarządzający zdecydowali się także na lewarowanie). Od tego czasu średnie zaangażowanie zmniejszyło się ze 102,9 proc. do 77,8 proc., czego w świetle danych z ostatniego dziesięciolecia nie można jeszcze nazwać schłodzeniem wystarczającym do oczekiwań ponowienia zwyżek.