Choć sesja w środę zakończyła się ponad 2-proc. spadkiem WIG20, to obrona wsparcia w okolicach 1920 pkt i częściowe odreagowanie w końcówce sesji były wystarczającymi argumentami za wyprowadzeniem kontry kupujących w czwartek. WIG20 zaczął nieśmiało, od kilku punktowej zwyżki. Naturalnym poziomem oporu była połowa czarnej świecy z poprzedniego dnia. Z czasem coraz więcej dużych spółek zaczęło świecić na zielono. Odbijały akcje tych firm, które najmocniej traciły dzień wcześniej, czyli banków oraz przedsiębiorstw odzieżowych.
Należy także odnotować gorszą formę CD Projektu. Akcje producenta „Cyberpunka 2077” na koniec dnia były niżej o 4,5 proc. wobec punktu odniesienia. Niestety wygląda na to, że kupującym będzie trudno bronić teraz wsparcia w okolicach 210 zł, czyli tam, gdzie zatrzymała się przecena w marcu.
Zwyżkom na GPW sprzyjały dobre nastroje na innych europejskich giełdach, w tym wzrost niemieckiego DAX. Od rana przewodził on pozostałym indeksom Starego Kontynentu, zwyżkując o około 1 proc. DAX czwartkową sesję kończył w okolicach 14 800 pkt i są to oczywiście jego najwyższe poziomy w historii.
Tymczasem w przypadku WIG20, mimo sporej zmienności w ostatnich dniach, wciąż mówimy o trendzie bocznym, który został potwierdzony czwartkowym odreagowaniem. Teraz zatem należałoby oczekiwać ruchu w stronę górnego ograniczenia, czyli okoli 2000-2020 pkt.
- Po kolejnym teście 1920 pkt, w obliczu przebiegu posiedzenia Fedu i nastrojów na świecie, obrotów podczas wczorajszej sesji, wyprzedanego złotego, materializacji ryzyka lockdownu i jego uwzględnieniu w cenach, lista argumentów za zakończeniem spadków na WIG20 jest długa. Wydaje nam się, że rozpoczynamy ruch co najmniej w okolice górnego ograniczenia trwającego od drugiej połowy stycznia trendu bocznego - przyznaje Kamil Cisowski z DI Xelion.