Sprzedający pojawili się już wczoraj tuż przed zamknięciem handlu na Wall Street, co też przełożyło się na gorsze nastroje na początku dzisiejszej sesji europejskiej. Po tym jak główne indeksy giełdowe na Starym Kontynencie otworzyły się lukami spadkowymi, wyprzedaż była kontynuowana w kolejnych godzinach.
Tuż przed zamknięciem handlu w Europie niemiecki DAX traci 2,3%, z kolei francuski CAC40 zniżkuje 2,4%, a londyński FTSE 100 jest notowany 2,75% niżej. Przecenę obserwujemy także na Giełdzie Papierów Wartościowych w Warszawie, jednak tutaj jest ona mniejsza. Indeks dwudziestu największych spółek traci 0,2% tuż przed godziną 17:00, tym samym mamy do czynienia z obroną strefy wsparcia przy 2095 pkt.
Negatywne nastroje utrzymują się także wśród inwestorów zza oceanu. Wtorkowa sesja na Wall Street rozpoczęła się w przypadku głównych indeksów poniżej wczorajszego poziomu zamknięcia. Pomimo próby odreagowania tuż po 15:30, sprzedający nie dają za wygraną. W momencie przygotowywania tego komentarza najgorzej radzi sobie Dow Jones, który traci 1,75%. Sytuacja techniczna nie wygląda tutaj najlepiej, wczoraj po ustanowieniu historycznych rekordów, doszło do szybkiego cofnięcia, przez co na interwale D1 pojawiła się pro spadkowa formacja spadającej gwiazdy. O ile główny trend na indeksach w USA wciąż jest wzrostowy, tak głębsza korekta spadkowa może pojawić się w każdej chwili. Patrząc na inne indeksy, Nasdaq zniżkuje 1,6%, z kolei S&P500 traci 1,7%. Ostatnie gorsze nastroje można tłumaczyć obawami o inflację w Stanach Zjednoczonych. Dane, które zostaną opublikowane podczas jutrzejszej sesji, mogą pokazać wyższy wzrost cen niż w ubiegłym miesiącu. O ile Fed wielokrotnie podkreślał, że krótkoterminowe przekroczenie celu inflacyjnego jest możliwe, tak w przypadku wysokiego odczytu niewykluczona jest próba jej zatrzymania. Indeksom giełdowym ciąży także wzrost rentowności 10-letnich obligacji, które wróciły powyżej poziomu 1,625%.
Łukasz Stefanik
Analityk Rynków Finansowych XTB