Oczywiście w tej chwili daleko z przodu mamy banki centralne krajów wschodzących, takich jak Rosja, Brazylia czy Turcja. Tam problem inflacji jest znany, choć podwyżki stóp procentowych to również efekt próby utrzymania kapitału w pracy. W ostatnim czasie do wyścigu przyłączyły się banki centralne naszego regionu, a konkretnie Węgier oraz Czech. Nie powinniśmy raczej w tym wypadku liczyć na Polskę, nawet ze względu na podobną charakterystykę gospodarek, gdyż NBP wciąż widzi inflację jako przejściową i czeka na to, co będzie robił Fed oraz przede wszystkim EBC. Po ostatniej zmianie celu inflacyjnego przez EBC na nieco wyższy nie ma co liczyć, że stopy procentowe w Europie wzrosną w najbliższym czasie.
Co ciekawe, już teraz mówi się o możliwej rychłej podwyżce stóp procentowych w Nowej Zelandii, gdzie rynki dają szanse nawet na wrzesień, choć 100-proc. pewność mają co do listopada. Coraz częściej mówi się również o Kanadzie, która ogranicza program skupu aktywów. Dla rynku kluczowe są jednak stopy procentowe w USA, choć bez dalszej poprawy na rynku pracy oraz uznania, że inflacja powyżej 5 proc. jest już problemem, nie ma co liczyć na ruch ze strony Fedu. ¶