Wysokie płace generują inflację, ale brak pracowników powoduje problemy podażowe. Czy wobec tego obecne sygnały z rynku pracy nie wskazują na możliwość wystąpienia stagflacji, co jest oczywiście bardzo negatywne w dłużej perspektywie dla rynku akcji?
Ostatnie badanie z Wielkiej Brytanii pokazuje, że brakuje co najmniej 1 miliona pracowników do obsadzenia kluczowych miejsc pracy. W Stanach Zjednoczonych raport JOLTS pokazuje, że tych miejsc pracy jest ponad 10 mln, co niemal dwukrotnie byłoby w stanie załatać dziurę w zatrudnieniu związaną z wystąpieniem pandemii. Badanie NFIB dotyczące małego biznesu pokazuje, że nastroje wśród małych przedsiębiorców są najgorsze od 2012 roku, co ma bardzo duży związek z niemożliwością zatrudnienia potrzebnego personelu. Aż dwie trzecie przebadanych firm wskazuje, że ma trudności z zatrudnieniem. Pojawiły się nawet żarty, że ludzie nie chcą powracać do pracy nie w związku z benefitami dla bezrobotnych, a ze względu na znalezienie nowej pracy… w postaci inwestora na rynku kapitałowym, walutowym czy kryptowalutowym. Oczywiście jest w tym część prawdy, biorąc pod uwagę fakt, że liczba kont na prostych aplikacjach tradingowych w ostatnich kilkunastu miesiącach wzrosła w astronomicznym tempie. Niemniej, jeśli nie dojdzie do poprawy pod względem zatrudnienia na całym świecie, niektóre gospodarki mogą doświadczyć scenariusza stagnacyjnego, co oczywiście byłoby fatalne w dłuższym terminie dla rynku akcyjnego.
Druga sesja w tym tygodniu przebiega raczej w minorowych nastrojach. Po słabych danych z Chin, ataki byków w Europie były raczej nieskuteczne. Jedynie kilka indeksów zaliczyło dzisiaj niewielkie wzrosty. Jednocześnie pomimo wyraźnych spadków w Europie, sesja w USA rozpoczyna się od niewielkich wzrostów. Nasdaq i S&P 500 zyskują powyżej 0,1%.
Michał Stajniak
Starszy Analityk Rynków Finansowych