W ramach tego samego impulsu wzrostowego wzrostu szukały Wall Street i rynki europejskie. Jedne z większym sukcesem, inne z mniejszym, ale najważniejsze średnie zanotowały umocnienia korespondujące i skorelowane z innymi średnimi. Gra toczyła się w cieniu wyników kwartalnych, które odsunęły nieco na drugi plan dane makro i pozwoliły skupić się na kondycji spółek, najważniejszym elemencie dla inwestorów. Jak zawsze w sezonie wyników kwartalnych równie ważne, jak wyniki okazały się reakcje inwestorów na dane ze spółek. Na chwilę obecną sezon wyników jawi się jako poprawny. Tylko 1 na 10 spółek, które opublikowały raporty kwartalne, wysłała dane gorsze od oczekiwań, gdy prognozy rynku zostały pobite przez 75 procent firm. Nie dziwi zatem fakt, iż rynek nagradza akcje wzrostami i niesie indeksy na północ. W przypadku Wall Street konsekwencją był np. wymarsz S&P500 na historyczne maksima i próba zakończenia gry pod poprzednim rekordem, który został wyznaczony na pierwszych sesjach września. Oczywiście grunt pod dobre przyjęcie wyników przygotowała wrześniowo-październikowa korekta, ale ostatnie wzrosty wskazują też, iż oczekiwania rynku wobec spółek mogły być jednak bardziej pesymistyczne.
W kolejnych dniach giełdy czeka kontynuacja spotkania z wynikami spółek, ale tym razem na plan pierwszy wybiją się raporty wielkich gigantów nowych technologii. Apple, Microsoft, Alphabet, Facebook czy Twitter zostaną poddane testowi odporności na impulsy spadkowe związane nie tylko z powrotem gospodarek do mniej pandemicznego układu sił, ale również z oczekiwaniami rynku wobec sektora nowych technologii. Warto przygotować się na dawkę zmienności, która nie musi iść w parze z optymizmem rynków w dwóch pierwszych tygodniach spotkania z raportami kwartalnymi firm. W naszej opinii finalnie sezon wyników okaże się lepszy od oczekiwań, ale również wymusi na graczach zmiany w portfelach. W takim kontekście ostatnie tygodnie wzrostów na giełdach nieco ograniczyły przestrzeń do niespodzianek i jednak uwzględniły w cenach wyniki lepsze od oczekiwań. Dlatego nie będziemy zaskoczeni, gdy Wall Street wyśle w świat wezwanie do stabilizacji indeksów i wymusi czekanie na nowe impulsy przy nieco większej zmienności. Niemniej finałowy tydzień października będzie jednak podporządkowany kondycji spółek i dopiero wejście w listopad przyniesie ponowne przesunięcie uwagi w stronę danych makro, które ostatnio zeszły na drugi plan.
Patrząc na perspektywy rynków w kolejnych tygodniach widzimy przestrzeń do kontynuacji wzrostów i gry pod dobrą końcówkę roku. Niemniej, nie oczekujemy, iż będzie to ruch autostradą jednokierunkową, co w rynkowym układzie sił oznacza zwyżki przy niskiej zmienności. Warto oczekiwać zwątpień w siłę trendu wzrostowego, powrotu obaw przed zacieśnieniem monetarnym i wpływ rosnących rentowności na atrakcyjność akcji spółek, które nie płacą dywidend lub nie są w stanie konkurować dywidendami z uatrakcyjnieniem papierów na rynku długu. Wszystko to jednak nie zmienia bazowego założenia, iż rynek byka nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Oczekujemy kontynuacji wzrostów, może bez spektakularnych fajerwerków, ale jednak widzimy indeksy rynków rozwiniętych na poziomach wyższych od obecne zarówno w końcówce bieżącego roku, jak i w perspektywie kolejnych kilku miesięcy. Inaczej mówiąc zakładamy, iż w grudniu ceny będą wyższe od dzisiejszych, a w połowie przyszłego roku wyższe od zamknięcia bieżącego kwartału. Gwarancji wzrostów szukamy w kontynuacji ożywienia gospodarczego i powrocie świata do normalności po dwóch latach zamieszania wywołanego przez pandemię.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ