Ich zdaniem, pomimo poprawy stosunku ryzyka do zysku w przypadku obligacji długoterminowych, ze względu na sygnały słabnącego wzrostu gospodarczego w Stanach Zjednoczonych, jest wiele czynników, takich jak zmienne oczekiwania inflacyjne, obawy wokół przyszłego popytu zewnętrznego czy nierozwiązane problemy z rosnącymi deficytami, które skłaniają do nieco większej ostrożności. Jak podano, realne rentowności pozostają na wysokich poziomach, dlatego lepszym rozwiązaniem są obligacje indeksowane inflacją. „Uważamy, że ostatnie rozszerzenie spreadów kredytowych oznacza możliwości dla inwestorów na rynku obligacji, w szczególności w segmencie wysokodochodowym (high yield).
Czytaj więcej
Czerwcowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej prawdopodobnie nie przyniesie kolejnej obniżki stóp procentowych, ale lipcowe pewnie już tak. Jest jeszcze kilka innych czynników, które mogą być impulsem spadków rentowności obligacji w kolejnych kwartałach.
Jeśli chodzi o europejskie instrumenty o stałym dochodzie, eksperci Franklina Templetona mają podejście neutralne, po zapowiedziach programów fiskalnych przez tutejsze rządy. „Wprawdzie nasze modele wskazują, że referencyjne dziesięcioletnie obligacje niemieckie są tanie w stosunku do ich wartości godziwej, ale zachowujemy ostrożność. Prawdopodobne zwiększenie liczby obligacji dostępnych w wolnym obrocie może prowadzić do wzrostu premii wymaganej przez inwestorów” – podano. Według ekspertów europejskie instrumenty dłużne mogą skorzystać na potencjalnej realokacji kapitału do tego regionu.