Od początku roku główny indeks giełdy w Stambule – BIST100 – wzrósł o ponad 40 proc. Najlepszy polski fundusz inwestujący w akcje tureckie w tym czasie – Quercus Turcja – zarobił „zaledwie" 16 proc. O negatywnym wpływie umocnienia złotego do liry pisaliśmy już w tym roku wielokrotnie. Warto je jednak przywołać ponownie z dwóch powodów. Po pierwsze, zdaniem przedstawicieli globalnych firm zarządzających aktywami w przyszłym roku akcje rynków wschodzących znów mogą dać zarobić. Po drugie, podobnie ma być ze złotym.
Lepiej inwestować w dolarze
Nasza waluta, która w tym roku – nie licząc korony czeskiej – do dolara umocniła się najbardziej, w 2018 r. znów będzie zyskiwać. Tak przynajmniej twierdzą analitycy ankietowani przez Bloomberga. Na koniec roku za „zielonego" zapłacimy 3,44 zł, a w 2019 r. nawet 3,29 zł. Dzisiejszy kurs to 3,55 zł. Nasza waluta umocni się również do euro, z obecnych 4,19 zł do 4,14 zł na koniec 2018 r. i 4,10 zł w 2019 r.
Przyjmując, że hossa emerging markets będzie trwać i prognozy notowań walut nie są chybione, inwestorów z Polski czeka powtórka rozczarowania z mijającego roku, kiedy stopy zwrotu z inwestycji na rynkach wschodzących okazały się niższe, niż wynikałoby ze wzrostów indeksów.
– W przypadku kursu złotego do dolara mówimy o aprecjacji nieprzekraczającej 5 proc. Tymczasem podczas hossy indeksy emerging markets rosną w tempie dwucyfrowym – uspokaja Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych w Quercus TFI. – Jeżeli przyjmiemy, że na rynkach wschodzących hossa jeszcze potrwa, a nasza waluta dalej będzie się umacniać, to rzeczywiście uczestnicy polskich funduszy zarobią mniej, niż zyskaliby w walucie lokalnej, ale i tak będą to solidne stopy zwrotu – uważa Buczak. – Podkreślam jednak, że w Quercusie przyjmujemy dużo ostrożniejsze założenie na 2018 r. – zastrzega.