Sąd w Bratysławie przyznał SkyEurope ochronę przed wierzycielami. Zarząd poinformował, że dzięki temu bardziej prawdopodobne jest znalezienie inwestora. Oświadczenia trafiły na giełdę austriacką, ale na polską już nie.

Zarząd przewoźnika tłumaczy, że zwrócił się do sądu, by spokojnie zrestrukturyzować spółkę i ostatecznie spłacić wierzycieli. Jednak kilka dni wcześniej dystansował się od takiej możliwości. Inwestorzy z nieufnością podchodzą do perspektyw firmy, która jeszcze nigdy w 7-letniej historii nie miała zysku. Akcje SkyEurope spadły na GPW prawie o 10 proc., a w Wiedniu o około 20 proc.

Od początku czerwca w słowackich mediach głośno było o długach przewoźnika. Kampanię zmierzającą do odzyskania od niego należności rozpoczęła czeska agencja reklamowa Beyond Interactive, do której ponoć dołączyli inni wierzyciele. W tej sytuacji niewystarczające były działania oszczędnościowe, takie jak skoncentrowanie się na dochodowych trasach. Jak podał wczoraj zarząd SkyEurope, w II kwartale roku obrachunkowego, zakończonym 31 marca, spółka zanotowała stratę: –15,1 mln euro. Rok wcześniej była 17,2 mln euro na minusie. Strata za całe pierwsze półrocze była tym samym o niecałe 2 mln euro mniejsza niż poprzednio. Przychody w minionym kwartale spadły aż o jedną trzecią wobec 2008 r.

Jak podała spółka na stronie internetowej, prowadzone są negocjacje z potencjalnym inwestorem, który miałby zapewnić dodatkową płynność. Jason Bitter, prezes SkyEurope, mówił niedawno agencji CTK, że potrzeby szacowane są na 0,5 mld koron (87 mln zł).

Na stronach GPW spółka umieściła jedynie raporty kwartalny i roczny. Aż 14 komunikatów trafiło za to wczoraj na giełdę wiedeńską. – Podejmiemy w tej sprawie współpracę z nadzorem słowackim – poinformował Łukasz Dajnowicz z Komisji Nadzoru Finansowego.