Według tego pierwszego w I półroczu sądy ogłosiły 290 upadłości, natomiast Coface Poland doliczyło się 309 przypadków. Obie firmy szacują, że w porównaniu z ubiegłym rokiem, liczba bankructw wzrosła o połowę. Coface Poland prognozuje, że w całym 2009 r. będzie ich o 100 proc. więcej niż w 2008 r.
Raport Euler Hermes podkreśla, że duże firmy w niektórych aspektach są bardziej wrażliwe na dekoniunkturę niż małe podmioty. Te pierwsze bowiem bardziej polegają na zewnętrznym finansowaniu, więc spadek obrotów i trudniejszy dostęp do kredytów silnie pogarsza ich płynność. – Okazuje się, że nie ma takiej firmy, która nie mogłaby upaść – mówi Grzegorz Błachnio, analityk Euler Hermes. Bankructwa dużych firm, na zasadzie efektu domina, wywołują kłopoty płatnicze kolejnych przedsiębiorstw.
Najwięcej upadłości nastąpiło w branży produkcyjnej, ale największy wzrost bankructw zanotował sektor usługowy. W nim najbardziej poszkodowani to branża poligraficzna i transportowa. Nie pogorszyła się natomiast, wbrew oczekiwaniom, sytuacja w budownictwie.
Na zmniejszenie liczby upadłości w kolejnych miesiącach trudno liczyć, bo spada zarówno popyt krajowy, jak i zagraniczny. Błachnio podkreśla, że słaby złoty nie wystarczy, by ożywić eksport. – Ryzyko w takim obrocie jest większe. Firmy dwa razy częściej notują straty ze sprzedaży za granicą niż na rynku krajowym – wskazuje. Do tych kłopotów dokładają się transakcje opcyjne, które nawet po częściowym umorzeniu zobowiązań i zamianie na kredyty, zwiększają obciążenie przedsiębiorstw.
To właśnie opcje przyczyniły się do upadłości dwóch giełdowych spółek: Krosna (upadłość likwidacyjna) i Odlewni (tu sąd zatwierdził układ). Problemy, które zmusiły zarządy do wnioskowania o upadłość, pojawiły się w Pronoksie oraz w Perfect Line.