– Oczywiście ze względu na deprecjację hrywny trochę straciliśmy, bo ceny są denominowane w euro. Zakupy w lokalnej walucie są mniej atrakcyjne niż rok wcześniej. Mniej zamożni klienci zrezygnowali z podróży lotniczych i częściowo z zakupów. Ci bardziej zamożni latają równie często, jak przed kryzysem – mówi „Parkietowi" Piotr Kazimierski, szef Baltony.

30 proc. obrotów spółka uzyskuje dzięki zaopatrzeniu statków, wojska czy ambasad, którymi zajmują się jej podmioty zależne: Baltona Shipchandlers i Chacalli De Decker. – Tutaj sytuacja jest stabilna. Niemniej, jakkolwiek to nie brzmi, dzięki większej obecności NATO w Europie w związku z napiętą sytuacją międzynarodową, mamy więcej zamówień – komentuje Kazimierski.

W kolejnych miesiącach Baltona zamierza koncentrować się na dokończeniu procesu reorganizacji spółki. Obecnie jest na ostatnim etapie wejścia w pełen outsourcing logistyki, co powinno dać spore oszczędności. – Ponadto w ramach grupy Flemingo International, której jesteśmy częścią, wprowadzamy system wspólnych zakupów w Europie – kończy Kazimierski.