NewConnect czeka wysyp odwrotnych przejęć

Na alternatywnym rynku przybywa firm mocno rozczarowanych przygodą z małą giełdą. Problemy z pozyskaniem kapitału na rozwój, obojętność mediów, niemałe z punktu widzenia mniejszych podmiotów koszty związane z obecnością na giełdzie sprawiają, że wielu przedsiębiorców myśli o wyjściu z NC. Ale nie brakuje chętnych na przejęcie ich miejsc na giełdzie

Aktualizacja: 23.02.2017 22:42 Publikacja: 29.12.2011 14:25

Joanna Krupa

Joanna Krupa

Foto: Archiwum

Pod względem liczby debiutów NewConnect jest najszybciej rozwijającym się rynkiem akcji w Europie, a w skali świata polski alternatywny rynek ustępuje tylko chińskim parkietom. W mijającym roku na NC pojawiło się 169 firm, niemal dwa razy więcej niż rok wcześniej. W opinii wielu NewConnect w 2011 r. padł jednak ofiarą własnego sukcesu.

Wysypowi debiutów nie towarzyszy bowiem chociażby porównywalny napływ nowych inwestorów. Obroty na małej giełdzie zamiast rosnąć, zauważalnie spadają. W przypadku zaledwie co trzeciej z notowanych na NC spółki średnia liczba transakcji na sesję przekracza dziesięć. W tej sytuacji dla większości firm przyciągnięcie nowych inwestorów czy zwrócenie się do obecnych po zastrzyk kapitału jest dziś mocno utrudnione. Przedsiębiorstwa zapomniane przez inwestorów z reguły nie mogą też liczyć na szczególne zainteresowanie mediów, dla wielu istotne w kontekście promocji biznesu.

Mała giełda nie dla wszystkich

– Odnoszę wrażenie, że wielu spółkom, które zadebiutowały do tej pory na alternatywnym rynku, uczyniono krzywdę, wysyłając je tam, nie przygotowawszy uprzednio odpowiedniej wizji rozwoju, wprowadzono w błąd, obiecując nieograniczony dostęp do kapitału i nie wyjaśniając realiów rynku NewConnect. Zdarza się, że trafiają tam ciekawe spółki, które nie są przygotowane do funkcjonowania w publicznym obiegu, nierozumieją filozofii rynków kapitałowych, nieczerpią korzyści z faktu bycia na NC uzasadniających koszty obecności na nim – mówi Marcin Duszyński, prezes Capital One Advisers.

Już dziś wielu rozczarowanych NewConnect przedsiębiorców myśli o wycofaniu swoich biznesów z małej giełdy. By przed opuszczeniem parkietu jeszcze zarobić lub odzyskać część zainwestowanych środków, decydują się na sprzedaż miejsca na alternatywnym rynku: odstępują kontrolny pakiet akcji w giełdowej spółce przy równoczesnym odkupieniu jej dotychczasowego biznesu. Do wyjścia z NewConnect szykuje się również wiele biznesów, które ze względu na skalę działalności czy ograniczone możliwości rozwoju po prostu nie pasują do małej giełdy.

– NewConnect opuszczać będą głównie ci emitenci, którzy przed debiutem nie pozyskali wystarczających środków na realizację swoich planów. Są to głównie małe podmioty o niewielkim zasięgu działania, pozbawione perspektyw szybkiego rozwoju. Im rynek publiczny będzie kojarzył się wyłącznie z poniesionymi kosztami i uciążliwymi obowiązkami informacyjnymi. W tej sytuacji zasadne wydaje się ustąpienie miejsca innym przedsięwzięciom – analizuje Paweł Sobkiewicz, wiceprezes DM Capital Partners, autoryzowanego doradcy NC.

Do opuszczenia NewConnect typowanych jest też kilka innowacyjnych biznesów, które nie odniosły dotąd zakładanego sukcesu. – Statystyki są nieubłagane i wskazują, że znaczna część takich spółek nie osiąga zakładanych rezultatów ekonomicznych. W takim przypadku szansą na odzyskanie choć części zainwestowanych środków może być odwrotne przejęcie – mówi Adam Osiński, prezes zarządu EBC Solicitors. Oddzielną kategorię stanowią spółki znajdujące się w finansowych tarapatach, dla których zmiana profilu działalności i właściciela jest jedyną alternatywą dla bankructwa. – Inicjatorem przejęcia takich spółek są często autoryzowani doradcy, dla których bankructwo klienta to nie tylko skaza na wizerunku, ale również kłopoty w relacjach z GPW – mówi jeden z doradców działających przy NC.

Ile miejsc na NewConnect już dziś przeznaczonych jest na sprzedaż? – Po rynku krąży dziś około dziesięciu mniej lub bardziej konkretnych ofert tego typu. Jestem przekonany, że w 2012 r. skala zjawiska będzie się nasilać – ocenia Marek Tomkiewicz, inwestor indywidualny, znany m.in. z zaangażowania w Veno czy Motoricus.com. – Nie mam cienia wątpliwości, że z licznego już grona spółek notowanych na NewConnect przynajmniej kilkanaście będzie przedmiotem odwrotnych przejęć w ciągu najbliższego roku – mówi Paweł Sobkiewicz. DM Capital Partners, w którego zarządzie zasiada, był zaangażowany w pierwszy projekt tego typu na NC, zrealizowaną w 2009 r. sprzedaż miejsca Fabryki Diet do Osiedla Poniatowskiego. – Niewykluczone, że już w najbliższym czasie będziemy uczestniczyć w kilku takich przedsięwzięciach – mówi Sobkiewicz.

Status spółki publicznej kusi

Adam Osiński przekonuje, że chętnych na miejsca na NC przybywa m.in. dzięki zainteresowaniu zagranicznych przedsiębiorców polską giełdą. Wielu z nich chce przy tym wejść na NC nie w celu pozyskania kapitału, ale dla uzyskania statusu spółki publicznej. – Dostrzegają oni, że polski NC jest jedną z najprostszych dróg do uzyskania statusu spółki publicznej, co w niektórych krajach ma istotne znaczenie dla codziennej działalności. NewConnect kusi nie tylko spółki ze Wschodu. Obecnie prowadzimy rozmowy o wejściu na NC ze spółką z Europy Zachodniej, zainteresowaną przejęciem miejsca na NC. Zagraniczne spółki widzą w odwrotnym przejęciu stosunkowo tani i co ważniejsze szybki sposób wejścia na NC – mówi prezes EBC Solicitors.

Ile kosztuje miejsce na NewConnect? – Od symbolicznej złotówki w przypadku ratowania upadającej spółki do ponad 0,5 mln zł dla klasycznej wydmuszki o czystym bilansie i małej liczbie akcji w wolnym obrocie – mówi Marek Tomkiewicz. Znawcy rynku zaznaczają jednak, że jest to kwota dość umowna. Nowy właściciel może kupić pakiet kontrolny akcji od dotychczasowego akcjonariusza za gotówkę, jak miało to miejsce w przypadku przejętego w obecnym roku Air Market, lub sprzedać spółce z NC swój biznes w zamian za nowe akcje.

Transakcję wiązaną zastosowano niedawno w E-Energo. Główny akcjonariusz, Dieninvest Investments, sprzedał 61,8 proc. akcji spółki, za 6,7 mln zł. Równocześnie Dieninvest kupiło od E-Energo za 6,7 mln zł gros jej majątku pod postacią firmy inwestycyjnej GEKKO Capital Management. Również 6,7 mln zł kosztował E-Energo pakiet 45 proc. akcji ukraińskiej firmy Trzeci Rzym, należącej najpewniej do nabywców kontrolnego pakietu akcji E-Energo.

Miejsce na NC tanio kupię?

Na pierwszy rzut oka widać, że kupno miejsca na NewConnect jest dużo bardziej kosztowne niż wejście na małą giełdę przednimi drzwiami. Dlaczego zatem spółki decydują się na ten sposób wejścia na NewConnect? W większości przypadków ze względu na szybkość przeprowadzenia takiej operacji. – Urodzaj spółek zmierzających na NewConnect sprawia, że np. proces konsultacji dokumentów informacyjnych z działem emitentów GPW znacząco się w 2011 r. wydłużył, nawet do kilku miesięcy w przypadku wątpliwości co do treści dokumentu. Wiele podmiotów woli zapłacić więcej, by zaoszczędzić na czasie – mówi jeden z autoryzowanych doradców.

Część firm nie chce z kolei, by giełda zbyt szczegółowo analizowała wprowadzane na NewConnect biznesy. – Jakiś czas temu GPW zaczęła kwestionować wyceny aktywów przedsiębiorstw sporządzane na potrzeby debiutu na NC, podejrzewając, często słusznie, że na życzenie spółki zostały one mocno podkręcone przez rzeczoznawcę – dodaje doradca. Dla innych wejście tylnymi drzwiami jest jedynym sposobem upublicznienia biznesu. Dlaczego? – Blokowanie debiutów spółek powiązanych z niektórymi autoryzowanymi doradcami czy grupami inwestorskimi okazuje się skutecznym sposobem karania co bardziej kontrowersyjnych, w oczach GPW, podmiotów – kończy nasz rozmówca.

Jak sprzedaż miejsca wpływa na kurs akcji spółki wydmuszki? Do tej pory odwrotne przejęcia spółek w większości przypadków spotykały się z życzliwą reakcją akcjonariuszy mniejszościowych, potencjalnie najbardziej poszkodowanych w takiej operacji, i owocowały zwyżką kursu. Procesowi zmiany profilu działalności Fabryki Diet towarzyszył ponad 400-proc. wzrost kursu akcji spółki. Zapowiedź przekształcenia założonej przez Piotra Tymochowicza spółki Infinity w firmę motoryzacyjną również wywołała zwyżkę kursu. Przetasowania w spółce są konsekwencją jej wcześniejszych problemów, które nie pozostawały bez wpływu na wycenę jej akcji. Rynek liczy, że zmiany pozwolą odrobić straty. Z reguły jednak kredyt zaufania wygasa dość szybko i w przypadku braku oszałamiających sukcesów przekształconej spółki jej kurs spada poniżej poziomu sprzed transformacji.

[email protected]

Wyróżnić się z tłumu nie jest dziś łatwo

Czasy, gdy debiut każdej spółki na NewConnect był wydarzeniem przykuwającym uwagę społeczności inwestorów oraz mediów odeszły już dawno w niepamięć. Wobec tegorocznego wysypu debiutów tylko nielicznym emitentom udało się zwrócić na siebie uwagę. Tradycyjnie najskuteczniejszym sposobem na zwrócenie na siebie uwagi był spektakularny wzrost kursu na debiutanckiej sesji. Poza skalą biznesu lub wyróżniającym na tle innych profilem działalności w wypromowaniu spółki pomagały też znane twarze w zarządzie lub akcjonariacie.

Zainteresowaniem mediów cieszyły się głównie firmy z portfeli inwestycyjnych najbardziej rozpoznawalnych grup inwestycyjnych. Czasami skupienie na debiutancie uwagi graczy, wystarczyło jednak pojawienie się na forach inwestorskich plotki o zaangażowaniu inwestorów z Płocka (Mariusz Patrowicz)?czy Poznania (InvestCon) w upubliczniane przedsięwzięcie. Świeżym pomysłem było postawienie na promocję spółki poprzez skojarzenie jej z osobami znanymi poza rynkiem kapitałowym, z Joanną Krupą na czele.

Esotiq & Henderson

Czerwcowy debiut sprzedawcy bielizny damskiej był niewątpliwie jednym z najszerzej komentowanych tegorocznych giełdowych wydarzeń. Sala notowań NewConnect wypełniona po brzegi, dziesiątki fotoreporterów z pism zupełnie niekojarzonych z rynkiem kapitałowym, umięśnieni panowie w garniturach pilnujący porządku. Tyle emocji wywołało pojawienie się na debiucie Esotiq & Henderson Joanny Krupy, modelki i mniejszościowego akcjonariusza bieliźnianej spółki. Celebrytka została przedstawio- na jako tajna broń Esotiq & Henderson, która pomoże w ekspansji na zachodnie rynki, w szczególności USA, Niemcy i Wielką Brytanię. Ciepłe słowa Krupy o E&H tak rozochociły giełdowych inwestorów, że już na otwarciu notowań akcje spółki zdrożały o blisko 50 proc. „Efekt Krupy" okazał się na tyle silny, że bieliźniana spółka pomimo kiepskich nastrojów na rynku aż do połowy września utrzymywała się powyżej wyceny z debiutu. Korekta, która nastąpiła później, również okazała się krótkotrwała.

MW Tennis

Krocie na tenisie zarobiła w 2011 r. nie tylko Agnieszka Radwańska, ale również ci inwestorzy, którzy nabyli w ofercie prywatnej akcje spółki MW Tennis prowadzącej szkółki tenisowe w Poznaniu i Toruniu. W szczytowym momencie za akcje MW Tennis płacono nawet o 400 proc. więcej, niż wynosił kurs odniesienia na debiucie, a samą spółkę wyceniono na 20 mln zł przy 0,8 mln zł wartości księgowej. Czym MW Tennis ujął giełdowych inwestorów, że tak masowo rzucili się do zakupów akcji spółki? Być może skusiła ich obecność w akcjonariacie Wojciecha Fibaka, najbardziej utytułowanego polskiego tenisisty, albo pogłoski o zaangażowaniu w projekt Bartosza Boszki i Damiana Patrowicza, dwóch młodych wilków rynku NC. Szał zakupów nie trwał wiecznie, już dwa miesiące po debiucie kurs akcji zaczął się obsuwać w kierunku jej wartości nominalnej wynoszącej 0,1 zł. Wycenie MW Tennis nie pomogły również tegoroczne wyniki: 0,52 mln zł straty po III kw. przy 0,18 mln zł obrotów.

Balticon

Z blisko 300 mln zł kapitalizacji w dniu debiutu i niemal 600 mln zł wyceny kilka dni później Balticon, spółka logistyczna z Trójmiasta, w styczniu br. został największą (biorąc pod uwagę kapitalizację) spółką z małej giełdy. Stan ten nie trwał długo. Już w lutym kapitalizacja spółki zaczęła się szybko kurczyć. Spadków nie zatrzymało opublikowane w systemie EBI oświadczenie prezesa Tomasza Szmida, który zapewniał, że nie widzi jakichkolwiek fundamentalnych przesłanek tłumaczących przecenę waloru. Choć wycena spółki była kilkaset razy wyższa niż jej zysk netto za ostatnie cztery kwartały, prezes w urealnianiu wyceny Balticonu dostrzegał aktywność spekulantów. Akcjonariusze Balticonu nie doczekali się za to żadnego komentarza prezesa w odpowiedzi na publikację „Parkietu", w której ujawniliśmy szczegóły przeprowadzonych przed debiutem krzyżowych inwestycji ze spółką Serenity. A to dzięki tym sztuczkom Balticon swoją przygodę z NC rozpoczął w tak spektakularnym stylu.

PCZ

Nawet na 1,5 mld zł niewidzialna ręka rynku wyceniła  tegorocznego setnego debiutanta z NC, spółkę PCZ. Dziś medyczny holding wart jest blisko miliard, co daje spółce pozycję niekwestionowanego lidera rynku NewConnect. Nietypowa dla NC wycena w zestawieniu z 400 mln zł wartości księgowej PCZ nie wygląda już tak abstrakcyjnie. Dlaczego PCZ trafił na rynek alternatywny zamiast na główny parkiet GPW? Romuald Ściborski, prezes PCZ, już przy okazji debiutu na NC tłumaczył, że kontrolowanej i kierowanej przez niego spółce wejście na alternatywny rynek było potrzebne głównie dla uzyskania statusu spółki publicznej, a wejście na GPW byłoby dziś zbędnym wydatkiem. PCZ nie jest pierwszą spółką z NC, którą wyceniono na ponad 1 mld zł, ma za to szansę zostać pierwszą, której roczne obroty przekroczą ten pułap. Będzie to możliwe dzięki finalizowanemu przejęciu państwowego Cefarmu, handlującego lekami.

STI Group

Prowadzeniem portali sportowych i tworzeniem serwisów internetowych o tematyce regionalnej, skierowanych do mieszkańców sześciu powiatów z południowo-zachodniej Polski, zajmuje się STI Group, 54. tegoroczny debiutant z NC. Powstały pod koniec 2010 r. na bazie zorganizowanej części przedsiębiorstwa wydzielonej z STI Group sp. z o.o., wchodząc na NC, legitymował się 14,6 mln zł kapitałów własnych, 14,5 mln zł wartości niematerialnych i prawnych i 2,2 tys. zł na koncie. Początek przygody z NC był zachęcający: 50-proc. zwyżka kursu w pierwszych minutach debiutanckiej sesji, 150-proc. zwyżka w pierwszych trzech dniach notowań. Dalej było już niestety gorzej – strata netto współkontrolowanej przez Piotra Rurarza spółki z 1,2 mln zł po I kw. urosła do 3,3 mln zł po III kw. Dziś STI Group notowana jest z 75-proc. dyskontem wobec wartości księgowej, co jest jednym z najgorszych wyników dla alternatywnego rynku.

Langloo.com

380-proc. skok kursu w pierwszych dniach bytności na NewConnect, a następnie tygodnie pogłębiania spadków, przerywane krótkotrwałymi korektami. Tak w skrócie można podsumować trzymiesięczną przygodę Langloo.com z NC. Zajmująca się e-learningiem firma to jedna z trzech spółek z portfela IQ Partners kierowanego przez Macieja Hazubskiego, które w IV kw. 2011 r. pojawiły się na NewConnect. Każdy z debiutów łączą spore, wynoszące od 0,3 do 0,8 mln zł obroty. Różni je kierunek i dynamika zmian kursu na debiutanckiej sesji. O ile rajd na Langloo.com i Igoria Trade spekulanci mogą wspominać dobrze, o tyle o piątkowym debiucie Legal Stream, zakończonym blisko 70-proc. przeceną spółki, będą chcieli szybko zapomnieć. Szef IQ Partners zapowiadał, że w najbliższym czasie wyśle na NewConnect sześć spółek. Trzy głośne debiuty już za nami, kolejne też mogą zapaść w pamięć uczestnikom NC.

Firmy
Ślad węglowy nadal jest dużym problemem
Firmy
Śnieżka wypłaci sowitą dywidendę
Firmy
KNF zatwierdziła prospekt PTWP
Firmy
Wreszcie przełom na rynku IPO. Ale nie na GPW
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?
Firmy
Cognor wypatruje ożywienia na rynku
Firmy
Pokaźna dywidenda z Elektrotimu