Analitycy nie są zaskoczeni szybkim spadkiem notowań. Zwracają uwagę, że w I półroczu kurs trzymało na wysokim poziomie wezwanie, w którym Asseco Poland chciało kupić 100 proc. walorów Sygnity po 21 zł. Wezwanie nie doszło do skutku ze względu na brak zgody UOKiK na transakcję. Wezwanie ogłoszone przez Asseco mocno skomplikowało jednak biznes Sygnity. Klienci odwlekali podpisywanie umów z giełdową firmą. Dlatego Sygnity wiosną skorygowało prognozę przychodów na ten rok do 580–620 mln zł z 650–700 mln zł obiecywanych wcześniej.

– Prognoza finansowa Sygnity na 2012 r. od momentu ogłoszenia wydawała się mocno wątpliwa – przyznaje Piotr Janik, analityk KBC Securities. Jego zdaniem obecne załamanie notowań wynika z braku informacji inwestorów, co się w firmie dzieje. – Wyprzedaż będzie trwała do momentu, aż nowy prezes (pełniącym obowiązki jest Janusz Guy – red.) nie wyjdzie do rynku i nie przedstawi bilansu otwarcia oraz swojego pomysłu na firmę – mówi specjalista. Uważa, że przedłużające się milczenie zarządu może skutkować dalszym osuwaniem się kursu. – Nie będę zaskoczony, jeśli kurs będzie testował poziom 10 zł – oświadcza.

Przedstawiciele Sygnity zapewniają, że nie ma przesłanek do tak gwałtownego spadku notowań. – Spółka prowadzi normalną działalność biznesową. Realizuje wcześniej podpisane umowy. Zabiega o kolejne – mówi Michał Michalski, rzecznik  Sygnity. Przypomina, że portfel zamówień na bieżący rok ma wartość 380 mln zł.

Deklaruje, że zarząd przygotowuje już budżet na kolejny rok obrotowy (bieżący, trwający aż siedem kwartałów, skończy się 30 września). Nie zdradza jego założeń. – Podstawowy cel to podniesienie rentowności, która pogorszyła się wskutek wezwania, które ogłosiło Asseco Poland – oznajmia rzecznik Sygnity.