W grudniu zarząd Mewy zaoferował Finaderowi, którego właścicielem jest Gniady, 58 mln warrantów uprawniających do objęcia takiej samej liczby akcji Mewy. Obecnie jej kapitał dzieli się na 29 mln walorów, a nowe akcje miałyby zostać wyemitowane po cenie nominalnej 1,06 zł. Wczoraj płacono za nie 0,29 zł.
– Obecnie większa jest szansa, że warranty obejmie ktoś inny niż Finader. Chcielibyśmy, aby sprawa wyjaśniła się jak najszybciej. Jest duża szansa, że stanie się to jeszcze w pierwszym kwartale – dodaje.
– Mewa zdecydowanie potrzebuje nowego kapitału, aby móc na nowo rozwinąć skrzydła. Prawdopodobnie zmieni segment działalności. Jednak jeszcze nie wiadomo, na jaki. Dużo zależy od tego, kto stanie się nowym akcjonariuszem i on może mieć swoje sugestie – zaznacza Gniady. Dodaje, że wyobrażał sobie Mewę jako holding, fundusz, który posiada udziały w innych firmach. –Na razie żadne decyzje jednak nie zapadły i od strony operacyjnej nic się w Mewie nie zmieniło – zaznacza.
Wcześniej mówiło się, że inwestorem może być spółka z branży finansowej lub medialnej. – Ta pierwsza wycofała się, natomiast druga poprosiła o czas. Prawdopodobnie w lutym powrócimy z nią do rozmów – informuje Gniady.
Józef Kiszka, były prezes Mewy i akcjonariusz mający 10,7 proc. jej akcji, mówi, że jest obserwatorem i nie poszukuje aktywnie inwestora. – Nie oznacza to, że nie rozmawiam z potencjalnymi zainteresowanymi – podkreśla.