Polscy giganci na świecie są nadal mikrusami

Nawet największe pod względem kapitalizacji i przychodów polskie spółki są w porównaniu ze światowymi liderami niewielkimi graczami. Ich dogonienie zajmie dziesiątki lat.

Aktualizacja: 07.02.2017 00:38 Publikacja: 21.01.2015 10:19

Polscy giganci na świecie są nadal mikrusami

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski KS Krzysztof Skłodowski

„Duży może więcej" – to powiedzenie w biznesie sprawdza się wyjątkowo dobrze. Wielkie firmy mogą liczyć na pozytywne efekty skali, korzyści zakupowe, sprzedażowe i mają przewagę negocjacyjną nad mniejszymi podmiotami. Są też znacznie bogatsze, więc licząc na kolejne korzyści w przyszłości, mogą sobie pozwolić na spore wydatki inwestycyjne, w tym przejęcia.

Największą pod względem kapitalizacji polską spółką jest Bank Pekao, który wyceniany jest przez rynek na 45,3 mld zł. Na drugim miejscu jest PZU (41,5 mld zł), na trzecim – PKO BP (niecałe 41 mld zł). Liczby te robią wrażenie, bo łączna wartość rynkowa tych trzech firm (prawie 128 mld zł) jest niewiele niższa od kapitalizacji całego indeksu mWIG40 zrzeszającego notowane w Warszawie średnie firmy, która sięga 144 mld zł. Jest to także trzykrotnie więcej od łącznej kapitalizacji małych spółek wchodzących w skład sWIG80.

Pekao kontra Wells Fargo

Jednak polskie firmy na tle zagranicznych odpowiedników w swoich branżach  pod względem wielkości wypadają blado. Bank Pekao, wyceniany na 12,3 mld USD, jest wielokrotnie mniejszy, biorąc pod uwagę różne parametry, od największych notowanych banków świata.

Wells Fargo, wyceniany na 265 mld USD, jest największym pod względem kapitalizacji bankiem na świecie. Z kolei JP Morgan Chase, drugi największy w tym zestawieniu bank, jest wyceniany na 209 mld USD. Z jeszcze większymi rozbieżnościami mamy do czynienia pod względem przychodów i wyników. Prognoza Bloomberga zakłada, że w tym roku Wells Fargo wypracuje 87,7 mld USD przychodów i 22,1 mld USD zysku netto, natomiast JP Morgan Chase ma osiągnąć odpowiednio 99,8 mld USD i 22,2 mld USD. Dla porównania prognozuje się, że Pekao ma wypracować „zaledwie" 2,1 mld USD przychodów i 0,75 mld USD zysku netto.

W zestawieniu z amerykańskimi gigantami, którzy wprawdzie posiadają rozbudowane działy bankowości inwestycyjnej, liczby Pekao nie robią więc już takiego wrażenia jak na polskim podwórku. Zakładając, że rocznie kapitalizacja Pekao rosłaby o 10 proc., a wycena Wells Fargo nie zmieniałyby się, dogonienie tej  firmy pod względem wartości rynkowej zajęłoby polskiemu bankowi odpowiednio 33 lata. W przypadku przychodów pogoń trwałaby 40 lat, a zysku netto –  ponad 36 lat.

Orlen dzielą setki miliardów od Exxon Mobile i Petro China

Jeszcze większe różnice w skali działalności między polskimi a zagranicznymi gigantami napotkamy w branży petrochemicznej. PKN Orlen wyceniany jest obecnie na 5,7 mld USD, czyli jest aż o 66 razy mniejszy niż Exxon Mobil, największa notowana petrochemiczna firma globu i druga ogółem (za Apple'em), której kapitalizacja to 376 mld USD (czyli niewiele mniej od PKB Polski, którego wartość w 2014 r. mogła wynieść około 430 mld USD przy kursie USD/PLN na poziomie 3,73). Na drugim miejscu w tej branży jest chińskie, półpaństwowe PetroChina wyceniane na 345 mld USD. Mniejsza dysproporcja jest na poziomie obrotów.

Orlen osiąga rocznie prawie 28 mld USD przychodów, kiedy w przypadku Exxon Mobil i PetroChina jest to około 360 mld USD (wycena tych firm to prawie jeden do jednego wobec przychodów, natomiast w Orlenie wycena jest pięciokrotnie niższa niż roczne obroty). Polski koncern w 2015 r. ma szansę na 0,46 mld USD zysku, kiedy Exxon i PetroChina zarobią odpowiednio: 22 mld USD i 17 mld USD. Ścieżka dochodzenia Orlenu do skali Exxona jest długa. Przy 10-proc. rocznym wzrośnie dogonienie tej firmy pod względem przychodów zajęłoby prawie 28 lat, zysku netto – 42 lata, a kapitalizacji – 45 lat.

Chińskie starcie PZU

PZU jest obecnie drugą największą pod względem kapitalizacji polską spółką, ale od światowych liderów dzieli ją przepaść, szczególnie od największej firmy w branży – China Life Insurance. PZU wyceniane jest na 11,2 mld USD, a jego chiński odpowiednik na 152 mld USD. Podobne dysproporcje dotyczą przychodów (5,1 mld USD wobec 73 mld USD) i zysku netto (0,8 mld USD wobec 6,4 mld USD). Trudno się temu dziwić, zważywszy na znacznie większą skalę rodzimych rynków obu ubezpieczycieli: Polska liczy nieco ponad 38 mln mieszkańców, a Chiny 1,35 mld. Znacznie lepiej PZU wypada w zestawieniu z Allianzem, którego wycena to 77 mld USD.  Do zestawienia nie włączyliśmy Berkshire Hahaway, wehikułu Warrena Buffeta. Wprawdzie jest wskazywane jako największe przedsiębiorstwo ubezpieczeniowe na świecie (308 mld USD kapitalizacji), ale znaczną część biznesu tego holdingu stanowią inne branże: budownictwo, dobra konsumenckie, lotnictwo, media i handel detaliczny.

Do wzrostu skali potrzebne przejęcia

Czy któryś z polskich gigantów ma realne szanse na dołączenie do światowej czołówki pod względem skali? – Patrząc na strukturę polskiego rynku kapitałowego, najszybciej spodziewałbym się konsolidacji w szeroko pojętym sektorze finansowym. To właśnie PZU od dawna jest zainteresowane przejęciami, również w branży bankowej – uważa Kamil Hajdamowicz, analityk BM BNP Paribas. Jego zdaniem liczba banków funkcjonujących w Polsce jest zbyt duża, biorąc pod uwagę coraz większy poziom konkurencji, malejące przychody prowizyjne i ograniczone już możliwości wzrostu organicznego.

– Pomijając negatywną opinię Komisji Nadzoru Finansowego w tej sprawie, stworzenie silnego podmiotu powstałego z połączenia jednego z większych polskich banków i największego polskiego ubezpieczyciela to najbardziej prawdopodobny scenariusz prowadzący do tego, aby któraś z polskich spółek weszła do czołówki branży. Jednak jeszcze nie w perspektywie globalnej, ale raczej regionalnej – wyjaśnia.

Innym obszarem, gdzie może w najbliższym czasie powstać spółka dominująca, jest sektor energetyczny. Jednak w tym wypadku decydującym impulsem mogą być przyczyny polityczne. Obecnie PGE, polski lider w tej branży, wyceniany jest na 9,8 mld USD. Natomiast francuski EDF, największa notowana firma energetyczna na świecie, wyceniana jest na 50 mld USD. PGE wypracowuje około 8,6 mld USD przychodów rocznie, wyraźnie mniej niż 86 mld USD osiągane przez EDF (głównie z energii jądrowej).

– Trudno oczekiwać, że któraś z istniejących spółek może wejść bez uprzedniego przeprowadzenia znaczącego przejęcia w branży do ścisłej czołówki, przekraczając magiczną barierę choćby 100 mld zł kapitalizacji. Z uwagi na znaczący udział Skarbu Państwa w części dużych spółek do samej idei biznesowej musiałaby dojść wola polityczna, chociaż w tym miejscu akurat stworzenie jednej wielkiej grupy energetycznej, chemicznej czy finansowej mogłoby paść na nawet zbyt podatny grunt, jak to ma miejsce obecnie w przypadku spółek energetycznych – uważa Hajdamowicz.

Zaznacza jednocześnie, że polski rynek kapitałowy jest stosunkowo młody, toteż łączenie się mniejszych podmiotów w większe, o silniejszej pozycji rynkowej, jest tylko kwestią czasu. Pytanie tylko o horyzont czasowy takich zmian. – Najszybciej typowałbym wspomniany już sektor finansowy, w szczególności bankowy. Myślę jednak, że jest to raczej perspektywa pięciu lat i więcej – dodaje.

Kandydaci z sektorów chemicznego i odzieżowego

Jakie inne branże mogą kiedyś doczekać się potentata? – Biorąc pod uwagę coraz trudniejszą konkurencję ze spółkami z zagranicy, konsolidacja powinna dotyczyć również sektora chemicznego. Połączenie Azotów z jedną z mniejszych spółek pozwoliłoby na stworzenie lidera w naszym regionie. Chociaż o zdecydowanie mniejszej skali biznesu niż – dajmy na to – niemiecki BASF (jego kapitalizacja to 76 mld USD – red.). Ostatnią ze spółek, która może mieć w mojej ocenie globalne aspiracje, jest LPP, które systematycznie rośnie poprzez rozwój organiczny – uważa Hajdamowicz.

LPP wyceniane jest na 3,6 mld USD, wyraźnie mniej niż Inditex, największy odzieżowy detalista świata, do którego, poza flagową marką Zara należą też m.in.: Bershka, Oysho, Pull & Bear czy Massimo Dutti. Druga pod względem kapitalizacji firma z tej branży na świecie, czyli Nike, jest warta 80 mld USD. LPP w tym roku może osiągnąć 1,6 mld przychodów, kiedy Inditex i Nike odpowiednio: 22 mld USD i 31 mld USD. W przypadku zysku netto jest to odpowiednio: 0,16 mld USD oraz 2,9 mld USD i 3,2 mld USD. Gdyby polska firma rosła o 10 proc. rocznie, pod względem przychodów dogoniłaby Inditex po 28 latach, a Nike po 31 latach. Jednak LPP za cel stawia sobie 25-proc. wzrost obrotów rocznie i gdyby nadal spółce udawało się utrzymać to tempo, to czas pościgu za światową czołówką zmalałby bardzo wyraźnie, do 13–14 lat.

[email protected]

Firmy
Mercator Medical chce zainwestować w nieruchomości 150 mln zł w 2025 r.
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Firmy
W Rafako czekają na syndyka i plan ratowania spółki
Firmy
Czy klimat inwestycyjny się poprawi?
Firmy
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Firmy
Na co mogą liczyć akcjonariusze Rafako
Firmy
Wysyp strategii spółek. Nachalna propaganda czy dobra praktyka?