Definitywnie kończy się epoka kapitalizmu akcjonariuszy

Czeka nas masowe przesunięcie kapitału do działalności zrównoważonej środowiskowo – podkreśla Piotr Biernacki, prezes Zarządu Fundacji Standardów Raportowania i wiceprezes Zarządu Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych.

Publikacja: 14.12.2020 22:00

Definitywnie kończy się epoka kapitalizmu akcjonariuszy

Foto: materiały prasowe

Za kilka miesięcy duże spółki publiczne już po raz czwarty będą publikować obowiązkowe raporty niefinansowe za 2020 r. Czy będą musiały zmierzyć się w nich z jakimiś nowymi wymaganiami?

Raporty za 2020 r. będą ostatnimi, które można jeszcze przygotowywać „po staremu". Wprawdzie pojawiły się pewne nowe wymagania, gdyż w 2019 r. opublikowano wytyczne Komisji Europejskiej dotyczące raportowania zagadnień związanych ze zmianą klimatu, lecz na razie stosunkowo niewiele spółek w pełni dostosowało się do nich. Spodziewam się więc, że w najbliższej serii raportów rocznych za 2020 r. kolejne firmy coś poprawią w tym obszarze. Natomiast duże zmiany w zakresie raportowania niefinansowego będą na pewno wchodziły w kolejnych latach.

Zielone spółki w Polsce - Dodatek specjalny

Na co firmy przede wszystkim powinny się przygotować?

Są dwa źródła dużych zmian; jedno to unijne rozporządzenie w sprawie taksonomii, czyli systematyki działalności zrównoważonej środowiskowo, a drugim źródłem zmian będzie rewizja dyrektywy w sprawie raportowania niefinansowego i nowy jednolity europejski standard tego raportowania. Zmiany wynikające z taksonomii nadejdą wcześniej, gdyż rozporządzenie przyjęto w czerwcu tego roku. Teraz są konsultowane ostatnie akty wykonawcze, ale wiemy już, jak ten system będzie funkcjonował.

Nie jestem pewna, czy wszystkie spółki wiedzą, o co chodzi w tej taksonomii?

Chyba najprościej można powiedzieć, że stworzony został system, który pozwoli jednoznacznie, w oparciu o obiektywne kryteria, stwierdzić, czy działalność prowadzona przez spółkę jest zrównoważona środowiskowo, czy nie jest. Dotychczas firmy mogły to określać w różny sposób, gdyż nie było przejrzystych kryteriów, co uznajemy za zrównoważone. Natomiast rozporządzenie, które zacznie niedługo obowiązywać, definiuje, że działalność zrównoważona środowiskowo musi spełniać łącznie trzy kryteria. Po pierwsze, musi się istotnie przyczyniać do realizacji jednego z sześciu celów środowiskowych. Po drugie, działalność spółki nie może w istotny sposób szkodzić żadnemu z pozostałych celów, a po trzecie – działalność musi być realizowana w sposób zapewniający przestrzeganie określonego katalogu praw człowieka. Sama definicja nie pozwala oczywiście stwierdzić, czy spółka prowadzi działalność zrównoważoną środowiskowo. Chcąc to zrobić, trzeba będzie sięgnąć dużo głębiej, do tzw. taksonomii, czyli bardzo szczegółowej klasyfikacji typów działalności gospodarczej w podziale na makrosektory, potem na sektory, a na koniec na poszczególne rodzaje działalności. W odniesieniu do każdego rodzaju działalności eksperci opracowali szereg kryteriów oceny.

Jak to będzie działać w praktyce?

Można podać przykład z budownictwa; w taksonomii jest zapisane, że jeśli mamy uznać, że budowa nowego biurowca przyczynia się istotnie do przeciwdziałania zmianom klimatu, to musi on spełniać szereg określonych tam kryteriów, które dotyczą m.in. efektywności energetycznej tego budynku, jego śladu węglowego etc. Z kolei, by stwierdzić, że nowy budynek nie szkodzi realizacji innych celów środowiskowych, trzeba sprawdzić kolejne, przypisane im listy kryteriów. Tak duży poziom szczegółowości taksonomii oznacza spore wyzwanie dla spółek, tym bardziej że rzadko się zdarza, by prowadziły tylko jeden typ działalności. Teraz będą musiały każdą z nich zweryfikować z kryteriami taksonomii. Następnie będą musiały obliczyć, jaki procent przychodów uzyskują z działalności spełniającej wszystkie kryteria taksonomii zrównoważonej środowiskowo, a jaki z pozostałej. Do tego trzeba będzie podać, jaki procent nakładów inwestycyjnych (Capex) i kosztów operacyjnych (Opex) spółka ponosi na zrównoważoną środowiskowo działalność. Te trzy liczby trzeba będzie opublikować w raporcie rocznym za rok 2021, a im większa spółka, im bardziej zróżnicowana działalność, tym więcej będzie miała pracy.

Obowiązek taksonomii będzie na razie dotyczył dużych spółek zatrudniających ponad 500 pracowników. Czy więc te mniejsze mogą spać spokojnie?

Nie, gdyż ten obowiązek będzie też dotyczył w zasadzie wszystkich spółek. Rozporządzenie w sprawie taksonomii jest skierowane przede wszystkim do rynków finansowych; w szczególności do funduszy inwestycyjnych i firm zarządzających aktywami. One będą musiały podawać informacje, jaki procent środków swoich klientów inwestują w działalność zrównoważoną środowiskowo, a jaki nie. Duże spółki opublikują je w raportach, a w przypadku mniejszych firm fundusze zwrócą się do nich po dane. Jeśli więc spółka zawczasu nie przygotuje się do taksonomii, może mieć problem, gdyż bez tych informacji fundusz musi zaklasyfikować całą inwestycję w tę spółkę jako niezrównoważoną środowiskowo.

Jakie będą skutki takiej klasyfikacji?

Nie ma wprawdzie żadnych kar, ale dochodzimy tu do głębokiego wpływu taksonomii – ma ona umożliwiać funduszom i innym instytucjom finansowym tworzenie produktów finansowych, które są zrównoważone środowiskowo. Fundusze zarządzane w sposób zrównoważony są jedyną nieprzerwanie rosnącą od trzech lat kategorią funduszy na świecie, a suma ich środków stale rośnie. Jeśli więc napływają od klientów nowe środki ze wskazaniem, by inwestować je w sposób zrównoważony, to zarządzający funduszami przestrzegają tych zaleceń. W rezultacie spółka, która nie liczy swojej zgodności z taksonomią, może mieć problem z nową emisją akcji albo z odpływem inwestorów. Będzie to gigantyczna przemiana, która oczywiście nie nastąpi z dnia na dzień, ale doprowadzi do masowego przesunięcia kapitału do działalności zrównoważonej środowiskowo.

Firmy finansowe powinny zacząć się kierować kryteriami ESG już chyba wiosną 2021?

Wtedy, w marcu, wchodzi w życie inne rozporządzenie z listopada 2019 r., które zobowiązuje firmy zarządzające funduszami czy asset management do publikowania szeregu wskaźników z zakresu ESG na poziomie poszczególnych funduszy, portfeli inwestycyjnych oraz na poziomie samej firmy zarządzającej. Jednym z nich jest np. średnia emisyjność całego portfela czy całego funduszu. Oznacza to, że fundusz będzie musiał zapytać wszystkie spółki, w których ma udziały, o ich emisje gazów cieplarnianych. Przewidujemy, że w przyszłym roku kilkadziesiąt funduszy działających na naszym rynku zwróci się do kilkuset spółek z pytaniami albo formularzami do wypełnienia, co może wywołać duży chaos informacyjny. Dlatego powołaliśmy grupę roboczą, która intensywnie pracuje nad jednym standardem przekazywania danych. Ważne jest, by zakończyć te prace do marca, gdyż jeśli spółki nie zaczną od początku 2021 r. liczyć pewnych danych niefinansowych, to potem może być trudno je wydobyć. Zalecałbym więc, by każda spółka giełdowa zwróciła uwagę na to, o co fundusze mogą ją zapytać. Nie tylko zresztą giełdowa – bo fundusze mają też udziały w spółkach niepublicznych.

Duże zmiany szykują się też w nowelizacji dyrektywy w sprawie raportowania niefinansowego, która ma podobno być dużo bardziej restrykcyjna?

To ten drugi obszar, który się intensywnie zmienia. Nie wiemy jeszcze, co będzie w projekcie nowej dyrektywy, nad którym pracuje teraz KE, ale patrząc na wyniki prowadzonych w tym roku konsultacji, możemy wnioskować, że obowiązek raportowania niefinansowego zostanie rozszerzony na szereg nowych podmiotów. Ponad 70 proc. uczestników konsultacji było za tym, by objąć nim spółki od 250 pracowników. Drugą fundamentalną zmianą jest odejście od dobrowolności w treści raportów i wymóg ich przygotowania zgodnie z nowym, jednolitym europejskim standardem raportowania niefinansowego.

Co te wszystkie zmiany będą oznaczać dla firm i gospodarki?

Pracując w grupie roboczej tworzącej fundamenty nowego standardu, którą tworzą eksperci z funduszy, banków, regulatorów, NGO-sów, wyraźnie widzę, jak bardzo odchodzi się od koncepcji tzw. shareholder capitalism. Według niej to akcjonariusz jest jedynym decydentem w spółce, a ta ma mu dostarczać wartość, nie patrząc na nic innego. Po kryzysie z 2008 r. skończyła się epoka, gdy liczył się wyłącznie wynik finansowy, natomiast teraz coraz częściej mówi się o stakeholder capitalism. Według tej koncepcji spółka musi uwzględniać interesy wszystkich interesariuszy, w tym pracowników, społeczności lokalnych, a także innych, na których spółka wpływa bezpośrednio albo pośrednio. Mówi się bardzo dużo np. o odpowiedzialności w łańcuchu dostaw. Trzeba pamiętać, że nie jest to podejście wymyślane przez urzędników z Brukseli. To sami inwestorzy; banki i ubezpieczyciele zażądali tej zmiany, gdy zobaczyli, że spółki, które oceniają swój wpływ na środowisko, dbają o swoich interesariuszy – radzą sobie lepiej, są mniej narażone na ryzyka i przynoszą większe zyski. Z kolei spółki, które tego nie robią, radzą sobie gorzej. To oznacza gigantyczną zmianę w inwestycjach, w firmach i w całej gospodarce.

CV

Piotr Biernacki, wiceprezes Stowarzyszenia Emitentów Giełdowych i prezes Fundacji Standardów Raportowania, specjalizuje się w tworzeniu i zarządzaniu strategiami komunikacji spółek giełdowych. Jest też członkiem specjalnej grupy roboczej przy Europejskiej Radzie ds. Standardów Sprawozdawczości Finansowej, która od września pracuje nad fundamentami jednolitego europejskiego standardu raportowania niefinansowego.

Firmy
W Rafako czekają na syndyka i plan ratowania spółki
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Firmy
Czy klimat inwestycyjny się poprawi?
Firmy
Saga rodziny Solorzów. Nieznany fakt uderzył w notowania Cyfrowego Polsatu
Firmy
Na co mogą liczyć akcjonariusze Rafako
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Firmy
Wysyp strategii spółek. Nachalna propaganda czy dobra praktyka?
Firmy
Kernel wygrywa z akcjonariuszami mniejszościowymi. Mamy komentarz KNF