Jako rozczarowujący określić można piątkowy debiut spółki Huuuge. Wprawdzie w trakcie sesji (około godz. 10) notowania zyskiwały nawet 8 proc., ale przez większość dnia oscylowały w okolicach ceny z IPO, czyli 50 zł, a po południu spadły jeszcze niżej, w okolice 47–48 zł.
Debiuty pod lupą
– Można było się spodziewać bardziej spektakularnego debiutu, tym bardziej że była bardzo wysoka redukcja także wśród inwestorów instytucjonalnych. Można było więc oczekiwać, że część z tego niezaspokojonego popytu będzie się realizować od pierwszego dnia notowań. Jak się będzie zachowywać kurs w przyszłości, czas pokaże. Będą o tym decydować nastroje rynkowe i oczywiście wyniki finansowe spółki – mówi Konrad Księżopolski, dyrektor działu analiz Haitong Banku. Wtóruje mu Krzysztof Tkocz, analityk DM BDM, wskazując, że brak dużych wzrostów na debiucie ma też drugą stronę: przestrzeń do umacniania się notowań.
Tej przestrzeni najwyraźniej zabrakło w przypadku dwóch wcześniejszych dużych IPO: Allegro i PCF. Tam mieliśmy do czynienia ze spektakularnymi zwyżkami w dniu debiutu, ale w kolejnych miesiącach notowania wytraciły impet. W Allegro akcje w IPO sprzedawano po 43 zł. Na zamknięciu pierwszej sesji kurs wzrósł o 63 proc., do 70 zł. W kolejnych dwóch tygodniach jeszcze zyskiwał (wyznaczył maksimum na niemal 99 zł), ale od tego czasu dominuje podaż, a kurs powrócił do poziomów z zamknięcia pierwszej sesji. W piątek wynosił 69 zł.
Z kolei w PCF po rozpoczęciu pierwszej sesji akcje zyskiwały ponad 60 proc., a na koniec dnia wyceniono je na 74,98 zł (+50 proc.). Od tego czasu kurs porusza się w trendzie bocznym, w przedziale 70–80 zł. W piątek sięgał 78 zł.
Potężny obrót
Notowania Huuuge wystartowały o godz. 9.30 z ceną 50 zł. W ciągu zaledwie godziny właściciela zmieniły akcje o wartości przekraczającej 300 mln zł, a tylko w pierwszej połowie sesji obrót sięgnął pół miliarda złotych, tyle samo co na całym WIG20.