Na warszawskiej giełdzie w środę powiało grozą. Przez cały dzień karty rozdawała podaż. W kontekście ostatnich dni, a nawet tygodni, nie jest to jeszcze wielkie zaskoczenie. Skala przeceny już jednak może być niepokojąca.
W pierwszej części dnia WIG20 tracił momentami wyraźnie ponad 2,5 proc., co było najgorszym wynikiem w Europie. Gdzie szukać przyczyny słabości naszego rynku? Czynników jest kilka.
Pierwszy to mocna przecena spółek energetycznych, takich jak chociażby PGE czy też Tauron. To pokłosie zamieszania wokół projektu NABE. Do tego dochodzą też kolejne słabe dane z Niemiec, naszego głównego partnera handlowego, potwierdzające problemy tamtejszej gospodarki. Wiatr w żagle znów złapał także dolar, co generalnie nie sprzyja rynkom wschodzącym, do których zaliczana jest Polska. W końcu swoje w przypadku indeksu WIG20 zrobiło odcięcie dywidendy PZU. – Korekta na krajowym rynku akcji po kilkudziesięcioprocentowych wzrostach to rzecz naturalna. To, że sierpniowa korekta na rynkach akcji była kontynuowana we wrześniu, nie odbiegało od historycznych analogii. Poziom wyceny spółek w indeksie WIG jest zbliżony do długoterminowych średnich. Dlatego skupiamy się na selekcji sektorów i spółek – mówi Marek Kaźmierczak, zarządzający w VIG/C-Quadrat TFI. Przecena na warszawskim parkiecie w środę jeszcze przyspieszyła – do około 3 proc. – po decyzji RPP o obniżce stóp procentowych aż o 75 pkt bazowych. Mocno tracił przez to m.in. sektor bankowy.
– Znacząca obniżka stóp jest niewskazana przy tak wysokim poziomie inflacji. Korekta może więc trwać dalej nawet pomimo atrakcyjnych wycen – uważa Marek Kaźmierczak.