Z końcem lutego ważność straciły deklaracje o rezygnacji z PPK. Teraz wszyscy pracownicy, którzy nie uczestniczą w tym programie zostaną do niego ponownie zapisani. Każdy musi zdecydować, czy w nim zostać i odkładać pieniądze z myślą o emeryturze, czy ponownie złożyć deklarację o rezygnacji. Co przemawia za pozostaniem w PPK?
Pierwszym i podstawowym argumentem za tym, by zostać w PPK, jest to że osoba, która odkłada pieniądze w tym programie, drugie tyle dostaje w od swojego pracodawcy i od państwa. To jest wehikuł finansowy, który nie ma odpowiednika w innych instrumentach oszczędnościowych oferowanych w Polsce. Drugim argumentem jest to, że emerytury z systemu powszechnego, czyli ZUS, co nie jest tajemnicą od ponad 20 lat, od reformy emerytalnej, będą maleć w stosunku do naszych zarobków. Maleć będzie tzw. stopa zastąpienia. Warto więc mieć dodatkowe zabezpieczenie. Do tego dochodzi to, że możemy być prawie pewni, że dożyjemy emerytury, bo statystyki pokazują, że zwłaszcza wśród kobiet, poziom dożycia przekracza 90 proc. Mamy więc sytuację, w której z emerytury będziemy korzystać, a ta emerytura z systemu powszechnego w stosunku do zarobków będzie niższa niż obecnie.
Tymczasem emerytury kobiet są i będą niższe od emerytur mężczyzn, bo wcześniej przechodzą na emeryturę, więc odkładają na nią mniej pieniędzy w postaci składek.
Tak. Mają też więcej przerw w pracy, bo opiekują się dziećmi. Dlatego w ich przypadku dodatkowe oszczędzanie na czas emerytury jest szczególnie istotne. A bardziej atrakcyjnej oferty oszczędzania niż PPK w Polsce nie ma.
Część osób wskazując argumenty przeciwko PPK mówi, że czas wysokiej inflacji, drożyzny, to nie jest moment sprzyjający oszczędzaniu na przyszłość. Dla wielu ważna jest niemal każda złotówka. Tymczasem, żeby oszczędzać w trzeba zrezygnować z części swoich bieżących dochodów, uszczuplić je o minimum 2 proc.