Ta zasada jest na tyle ogólna, że nie będzie nigdy prostą receptą na sukces, ale może ułatwiać funkcjonowanie w biznesie.
Analizując sprawy, z którymi zwracają się do Biura RPO przedsiębiorcy, można odnieść wrażenie, że gdyby przy tworzeniu prawa i jego interpretowaniu kierowano się zasadą H. Forda, można by uniknąć wielu problemów.
Pierwszy przykład to Polski Ład. Od momentu jego wejścia w życie, przedsiębiorcy zgłaszają do Biura RPO wiele skarg związanych z nowymi przepisami podatkowymi. Ich największą bolączką jest składka zdrowotna, a właściwie zmiana jej koncepcji, która jest efektem wejścia w życie Polskiego Ładu. Problemem dla przedsiębiorców jest brak możliwości jej odliczenia od podatku, gdyż składka tak naprawdę jest teraz dodatkowym podatkiem. Podczas prac nad Polskim Ładem wmawiano obywatelom, przedsiębiorcom, że podatki będą zmniejszone. Ich stawki stały się, co prawda nominalnie niższe, jednak wyłączenie możliwości odliczenia składki zdrowotnej w wielu przypadkach ten efekt zniwelowało, a w efekcie przedsiębiorca płaci do kasy państwowej więcej. W przypadku składki zdrowotnej przedsiębiorcy zgłaszają też trudności księgowe, gdyż inne są zasady obliczania dochodu, od którego oblicza się składkę, w porównaniu z zasadami obliczania dochodu, od którego się podatek odprowadza. W świetle prawa składka zdrowotna powinna być czymś innym niż podatek, bo służy innym celom. Należałoby przywrócić wcześniej obowiązujący mechanizm, gdy istniała możliwość odliczania prawie całej składki zdrowotnej od podatku. Takie rozwiązanie byłoby powitane przez przedsiębiorców z optymizmem.
Kolejny problem to nadużywanie przez organy administracji tzw. czynności sprawdzających. Generalnie obowiązuje zasada, że podatnik może być kontrolowany albo w postępowaniu, które nazywa się kontrolą podatkową, lub w samym postępowaniu podatkowym, ale w przepisach jest też taki tryb jak „czynności sprawdzające”. Teoretycznie powinien on służyć przede wszystkim formalnej weryfikacji dokumentów, np. poprawności złożonych deklaracji lub tego, czy został wpłacony podatek. Dlatego takie postępowanie jest odformalizowane, nie wymaga się tu np. postanowienia o jego wszczęciu i doręczeniu decyzji podatnikowi, nie ma terminu, kiedy ma być ono zakończone. Przedsiębiorcy skarżą się nam, że „czynności sprawdzające” są wykorzystywane w zupełnie innych celach. Są nadużywane w celu prowadzenia postępowania dowodowego. Ponadto urzędy skarbowe kontaktują się z podatnikami np. telefonicznie, a więc nie ma po takim kontakcie żadnego śladu w dokumentacji. Co więcej, urzędy skarbowe zwracają się też do kontrahentów firmy, wobec której prowadzone są czynności. To utrudnia działalność przedsiębiorstwa, stawia w złym świetle zarząd, burzy pozycję firmy i zaufanie budowane latami.
Zmorą przedsiębiorców od wielu lat jest też wszczynanie postępowań karnoskarbowych jeszcze przed terminem przedawnienia. Samo wszczęcie takiego postępowania i zawiadomienie o nim podatnika powoduje przerwanie biegu przedawnienia. W praktyce ze strony urzędu skarbowego są to zachowania czysto instrumentalne. Wszczynają one postępowanie karnoskarbowe bez podstaw, wyłącznie po to, by przerwać bieg przedawnienia. W ostatnim czasie została wydana bardzo dobra uchwała NSA, zgodnie z którą sąd administracyjny może weryfikować tego typu działania. Po tej uchwale w wielu przypadkach sądy punktują już takie postępowanie, pokazując organom podatkowym, że wszczynały je czysto instrumentalnie. Problemem jest jednak przepis, który na to pozwala. Tymczasem już od ponad 10 lat w Trybunale Konstytucyjnym jest wniosek mojej poprzedniczki prof. Ireny Lipowicz, wniesiony przeciwko przepisom, które pozwalają na takie złe praktyki. Niestety nic się z tym wnioskiem nie dzieje. Z tego powodu kolejni rzecznicy i ja także napotykamy na ten argument w rozmowach z Ministerstwem Finansów. Choć resort widzi problem, to czeka na stanowisko Trybunału Konstytucyjnego. Liczę na to, że nowy minister finansów spojrzy na problem świeżym okiem i może coś w tym zakresie pójdzie do przodu mimo bierności Trybunału.