Czy Fed zatopi Wall Street?

Uwaga rynków nadal skoncentrowana jest głównie na inflacji oraz reakcji banków centralnych na to zjawisko.

Publikacja: 29.04.2022 21:00

Damian Rosiński, makler, Dom Maklerski AFS

Damian Rosiński, makler, Dom Maklerski AFS

Foto: parkiet.com

Od wybuchu wojny w Ukrainie temat stóp procentowych jeszcze bardziej rozpala emocje inwestorów. Sytuacja zmienia się dynamicznie, z tygodnia na tydzień. Pojawiają się nowe informacje, wypowiedzi i dane. Wszystkie wskazują na coraz ostrzejszy cykl zacieśniania polityki pieniężnej w USA (nawiasem mówiąc w Polsce również). Wciąż jednak wydaje się, że istnieje spory rozdźwięk między tym, co w swoich wycenach uwzględnia rynek pieniężny i krótki koniec krzywej dochodowości, a tym, czego spodziewają się duzi gracze z Wall Street.

Na początku ostatniego tygodnia kwietnia rynek pieniężny wycenia aż 14 podwyżek stóp procentowych Fed w skali 25 punktów bazowych w całym cyklu zacieśniania polityki pieniężnej w USA latach 2022–2023. Jeszcze trzy–cztery tygodnie temu uwzględniał „tylko" 12 podwyżek. W ciągu sześciu–siedmiu tygodni od połowy marca do końca kwietnia zegar przesunął się o ok. 100 pkt b.az w górę (cztery podwyżki po 25 pkt baz. każda). W tym czasie rentowność obligacji dwuletnich wzrosła mniej więcej także o ok. 100 pkt baz. (od początku marca nawet o 130 pkt baz.). Podobnie uczyniły 52-tyg. bony skarbowe, przesuwając się na wykresie rentowności z okolic 1,1 proc. na początku marca do blisko 2,1 proc. tydzień po Wielkanocy.

Przed majowym posiedzeniem Fedu (3–4 maja) rynek w pełni wycenia podwyżkę stopy funduszy federalnych o 50 pkt baz., do przedziału 0,5–0,75 proc. Z 95-proc. prawdopodobieństwem jest przekonany, że pod koniec lipca (posiedzenie 27.) znajdzie się ona w przedziale 1,75–2,0 proc. Oznacza to, że po podwyżce w maju o 50 pkt baz. na dwóch kolejnych posiedzeniach Fedu oprocentowanie także wzrośnie w takiej skali. Co więcej, z 60-proc. prawdopodobieństwem zakłada się, że jeden z tych dwóch ruchów (czerwiec lub lipiec) będzie większy, o 75 pkt baz. (stopa w przedziale 2–2,25 proc.). Wcześniej, np. rok czy dwa lata temu, wycena podwyżki stóp Fedu na poziomie 60 proc. była uważana za niemal pewnik, że tak się właśnie stanie. Dziś ze względu na dużą zmienność rynku trzeba podchodzić do tych wartości z większą rezerwą.

Co istotne jednak, w takie tempo podnoszenia stóp wciąż zdaje się nie wierzyć Wall Street. Z kwietniowej ankiety globalnych zarządzających funduszami inwestycyjnymi wynika, że spodziewają się oni zaledwie siedmiu, ośmiu podwyżek stóp Fedu w całym cyklu. Tylu samo (po ok. 15 proc.) twierdzi, że będzie ich dziesięć, jak też, że mniej niż cztery. Tylko 5 proc. spodziewa się, że Fed podniesie stopy o ponad 250 pkt baz. (więcej niż 12 podwyżek). Oczywiście przeprowadzane co miesiąc ankiety nie podążają za rynkiem, który zmienia się z dnia na dzień. Zapewne w maju te oceny ulegną diametralnej zmianie. Nie zmienia to jednak mojej oceny, że w wycenach akcji wciąż nie widać, by rynki akcji uwzględniały diametralnie inne uwarunkowania kredytowe dla firm w nadchodzących dwóch latach.

Cykl 12 podwyżek stóp w USA w ciągu 12 miesięcy, gdyby miał się zrealizować, będzie najszybszym od lat 80. Pomimo spadków od początku roku moim zdaniem indeksy giełd w Stanach Zjednoczonych (i z nią ściśle związanych) wciąż są za wysoko względem tego, co planuje w tym roku robić Fed. Trzeba pamiętać, że obok podwyżek stóp w grę wchodzi jeszcze redukcja sumy bilansowej (odwrócenie QE), czyli ograniczenie płynności w systemie finansowym.

Przedstawiciele Fedu coraz śmielej i jaśniej dają do zrozumienia, że poważnie traktują zamiar zbicia inflacji. W obecnej sytuacji nie da się już tego osiągnąć polityką małych kroków. Polityka fiskalna jest, a pieniężna zbyt długo była, za luźna. Prezes Fedu J. Powell mówił niedawno podczas panelu MFW, że rynek pracy stał się „niezrównoważenie silny". Pracownicy mają zbyt duże możliwości żądania wysokich pensji wobec pracodawców. Fed będzie chciał spowodować, by, jak ujął to Powell, „popyt i podaż zbliżyły się do siebie". A to oznacza schłodzenie gospodarki. I przypuszczalnie niższe ceny akcji na giełdach.

Bank centralny, obok wpływania na wysokość rat kredytów, ma możliwość oddziaływania na popyt także poprzez rynek kapitałowy. Tak jak wcześniej przez wiele lat starał się go stymulować, pompując wyceny, tak teraz może zechcieć obniżyć inflację kosztem inwestorów z rynku akcji. Gdyby pojawiły się silniejsze spadki, posiadacze akcji, widząc jak stopniał ich majątek względem tego, co miało miejsce np. pod koniec 2021 r., ograniczą wydatki, co osłabi presję inflacji. Dlatego wzrost głównych indeksów na Wall Street od połowy marca traktuję bardziej jako przejściowe odreagowanie po spadkach ze stycznia i lutego niż powrót do stabilnego trendu wzrostowego.

Felietony
Ile odliczać?
Felietony
Zbieranie danych do ESRS-ów
Felietony
Nowa epoka w prospektach?
Felietony
Altcoiny – między potencjałem a ryzykiem
Felietony
Dyskretny urok samotności
Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek