W związku z epidemią Covid-19 przesunięciu na jesień br. uległy terminy wdrożenia pracowniczych planów kapitałowych w firmach zatrudniających co najmniej 50 pracowników. Konsekwencje tego wydarzenia mogą być dwojakie. Po pierwsze pod znakiem zapytania staje uzyskanie przez Fundusz Ubezpieczeń Społecznych zakładanych w tym roku 8,6 mld złotych z tytułu opłaty przekształceniowej za przeniesienie środków z OFE do IKE. Po wtóre, i co wydaje się istotniejsze, zdarzenie to negatywnie oddziałuje na poziom krajowych oszczędności. Jak wiadomo polska gospodarka cierpi na ich znaczący niedobór. Na koniec 2018 r. międzynarodowa pozycja inwestycyjna Polski wynosiła minus 1,2 bln zł. Oznaczało to, że Polska jest dłużnikiem netto wobec zagranicy w kwocie stanowiącej równowartość 55,7 proc. PKB. Według danych Eurostatu zaś na koniec III kwartału 2019 r. stopa oszczędności gospodarstw domowych w Polsce była niższa od średniej dla wtedy jeszcze 28 państw Unii Europejskiej o ponad 7 pkt proc. Dla zachowania równowagi makroekonomicznej w długim okresie istotne jest, aby gospodarka nie była w nadmiernym stopniu uzależniona od finansowania zagranicznego, posiadając również wewnętrzną zdolność do generowania odpowiednio dużego poziomu oszczędności. Barierą ograniczającą wzrost krajowych oszczędności jest niska stopa oszczędności w sektorze gospodarstw domowych. Pracownicze plany kapitałowe miały w założeniach ich twórców rozwiązać ten problem oraz zmienić strukturę oszczędności w kierunku wyższego udziału oszczędności długoterminowych.

Obecnie prawie połowę oszczędności gospodarstw domowych stanowią depozyty oraz gotówka. Co istotne, mniej niż jedna czwarta środków zgromadzonych w bankach finansuje rozwój przedsiębiorstw, natomiast ponad połowa jest kierowana na finansowanie kredytów hipotecznych i konsumpcyjnych oraz długu publicznego. Natomiast tylko ok. 10 proc. oszczędności gospodarstw domowych jest ulokowanych w akcjach lub funduszach inwestycyjnych. W efekcie wdrożenia pracowniczych planów kapitałowych zwiększać miał się udział oszczędności krajowych w finansowaniu nakładów inwestycyjnych i obniżać koszt wykorzystania kapitału, co powinno się przełożyć na wzrost stopy inwestycji. Pozwoliłoby to wobec wyczerpywania się dotychczasowych źródeł wzrostu gospodarczego na utrzymanie tempa rozwoju w następnych latach na dotychczasowym poziomie. Nie bez znaczenia był też spodziewany wzrost płynność takich segmentów rynku finansowego jak rynek obligacji skarbowych czy akcji oraz nowy impuls dla rozwoju dotychczas mało płynnych sektorów, jak obligacje korporacyjne czy instrumenty związane z rynkiem nieruchomości. Takie były przynajmniej deklarowane cele tego programu zapisane w rządowej „Strategii na rzecz odpowiedzialnego rozwoju do roku 2020", przyjętej w marcu 2017 r.

Warto zauważyć, iż program pracowniczych planów kapitałowych natrafił w Polsce na liczne bariery. Zaliczyć do nich można brak tradycji długoterminowego oszczędzania z myślą o przyszłej emeryturze, niski poziom zaufania do państwowego systemu emerytalnego i wreszcie niższy od oczekiwań udział pracowników w programie już w tej jego części, która została zrealizowana w największych firmach. Teraz doszło jeszcze wymuszone nieprzewidzianymi okolicznościami przesunięcie wdrożenia realizacji kolejnego etapu tego programu. Nie wróży to zbyt dobrze zwiększeniu stopy oszczędności krajowych w przyszłości.