Projekt zmiany ustawy – Prawo energetyczne, znoszący tzw. obligo giełdowe handlu energią, trafił właśnie do konsultacji publicznych, które potrwają 30 dni. Ministerstwo Klimatu i Środowiska tłumaczy, że obligo ogranicza swobodę funkcjonowania podmiotów na rynku energii elektrycznej.
Kto zyska, kto straci
– Rynek ulega istotnemu przeobrażeniu ze względu na budowę europejskiego jednolitego rynku energii elektrycznej, zwiększony udział konsumentów w rynku oraz rosnącą produkcję energii z OZE. W takich warunkach o efektywności uzyskiwanych wyników przesądzą indywidualne decyzje uczestników rynku. Aby je wspierać, należy zagwarantować adekwatne instrumenty regulacyjne, zapewniające uczestnikom rynku maksymalną możliwą swobodę w realizacji indywidualnych strategii biznesowych – tak zniesienie obowiązku sprzedaży energii przez giełdę uzasadnia resort klimatu. Zakłada też, że regulacja będzie pozytywnie oddziaływać na wytwórców prądu, bo zmniejszą się obciążenia związane z opłatami na rzecz giełdy. – Co również pośrednio wpłynie pozytywnie na sytuację odbiorców końcowych energii elektrycznej – zapewnia resort.
Eksperci wieszczą jednak przede wszystkim wzrost cen prądu i korzyści tylko dla wybranej grupy uczestników rynku. – To oczywiste, że zniesienie obliga zmniejszy płynność obrotu na Towarowej Giełdzie Energii i wpłynie na wzrost cen energii. Tak działa rynek. Tak więc takie rozwiązanie z pewnością będzie niekorzystne dla odbiorców energii, natomiast pozytywne dla tych grup energetycznych, które mają długą pozycję w handlu energią, czyli produkują więcej z własnych źródeł, niż sprzedają do odbiorców finalnych, jak Polska Grupa Energetyczna czy Enea – komentuje Krystian Brymora, analityk DM BDM. Na drugim biegunie jest np. Tauron.
Zastrzeżenia do uzasadnienia proponowanych zmian ma Joanna Maćkowiak-Pandera, prezes Forum Energii. – Zniesienie obliga na tym etapie rozwoju rynku energii w Polsce będzie skutkować wzrostem cen energii elektrycznej, co w dalszej kolejności może przełożyć się na wzrost importu energii do naszego kraju. Taki jest mechanizm funkcjonowania europejskiego rynku energii. Nie jestem pewna, czy to jest dobrze przemyślana regulacja. Mam poczucie, że bierze pod uwagę wyłącznie interesy wytwórców energii konwencjonalnej, i to głównie węglowej – wyjaśnia.