Polski budżet zarobił dotychczas kilkadziesiąt miliardów złotych na unijnym systemie handlu uprawnieniami do emisji CO2. Środki te zamiast na transformację energetyczną trafiały jednak prosto do budżetu.

Z tytułu aukcyjnej sprzedaży praw do emisji CO2, w ramach systemu handlu uprawnieniami (EU ETS) Polska uzyskała w latach 2013–2020 łączne wpływy do budżetu wysokości około 34,4 mld zł. To jednak nie koniec. Tylko za ten rok może to być ponad 20 mld zł. Pieniądze powinny iść na głęboką transformację polskiej energetyki.

System handlu uprawnieniami do emisji CO2 działa od 2005 r. Uprawnienia te były wówczas przydzielane za darmo. System limituje wielkość emisji, na którą mogą sobie pozwolić energochłonne sektory. Od 2013 r. uruchomiono aukcje, a każdy kraj otrzymywał darmową pulę uprawnień i rozpoczynał się handel. Zgodnie z unijną dyrektywą EU ETS, 50 proc. środków ze sprzedaży uprawnień miało iść na cele środowiskowe wymienione w dyrektywie. Bruksela nie miała dotychczas żadnych uwag do wydatkowania tych środków i ich raportowania przez Polskę. Komisja nie nakładała jednak na kraje członkowskie konkretnych celów inwestycyjnych, a środki nie były „znaczone". Na co były one przeznaczone? Przyjrzymy się danym z 2019 r. Wówczas Polska sprzedała uprawnienia za ponad 10,8 mld zł. Co zrobiła z taką kwotą? Blisko 4,6 mld zł trafiło do powstałego wówczas Funduszu Wypłaty Różnicy Ceny, który rekompensował spółkom obrotu „zamrożenie cen energii" dla odbiorców. Pozostałe środki trafiły m.in. na konto NFOŚiGW. Sfinansowano w ten sposób program „Mój prąd" o wartości 1,1 mld zł. Pozostałe ponad 5 mld zł trafiło do budżetu. W praktyce środki z aukcyjnej sprzedaży uprawnień do emisji trafiały do budżetu (poza wyjątkami opisanymi powyżej, stosowanymi dopiero od 2019 r.) i nie są bezpośrednio przeznaczane na konkretne inwestycje służące spełnianiu celów środowiskowych. Miliardy na transformację trafiły do kasy państwa, a nie na modernizację polskiej energetyki. Polska księgowała w raportach wydatkowanie równowartości 50 proc. ze sprzedaży uprawnień na inwestycje proklimatyczne. Te były jednak realizowane niezależnie od dochodów z EU ETS. Nawet pod odjęciu z puli 34,4 mld zł „zaksięgowanych" 50 proc. środków na cele środowiskowe, to i tak Polska zyskała ponad 17 mld zł. Teraz to się jednak zmieni. Zgodnie z rewizją unijnej dyrektywy EU ETS w ramach pakietu klimatycznego Fit For 55, 100 proc. środków będzie musiało iść na zielone inwestycje. Będą to środki „znaczone", a więc nie będą one mogły iść do wspólnej kasy. Tylko w 2021 r. Polska może zyskać 23 mld zł, a więc ok. trzech czwartych tego, co pozyskała zyskała w ostatnich siedmiu latach. Wynika to z rekordowych cen uprawnień do emisji CO2. W budżecie zapisano ok. 11 mld zł wpływów. Będą więc dodatkowe dochody do budżetu, które jednak powinny być spożytkowane na transformację. Bart