Udział kosztów zakupu uprawnień do emisji CO2 w koszcie wytworzenia prądu urósł według wyliczeń BM Pekao o 135 proc. względem roku poprzedniego. Zdaniem specjalistów wysoki koszt uprawnień jednak nie zahamuje inwestycji w OZE, a środków nie będzie mniej. To m.in. zasługa wysokich marż spółek na wytwarzaniu pod koniec 2021 r.
Mniej na transformację?
Spółki energetyczne uważają, że gwałtowny wzrost cen uprawnień do emisji CO2 ma charakter spekulacyjny, co – jak podkreślał w rozmowie z „Parkietem" Wojciech Dąbrowski, prezes PGE – może utrudnić planowaną transformację energetyczną oraz wymusić chaotyczne i nieracjonalne działania. Tłumaczył, że w tym roku PGE zapłaci za uprawnienia do emisji CO2 ok. 13 mld zł. To ogromna kwota, którą spółka mogłaby przeznaczyć na inwestycje. Zdaniem prezesa PGE poziom cen CO2 już nie stymuluje nowych zeroemisyjnych inwestycji. Koncern, ale i inne spółki z branży uważają, że paradoksalnie powodować to może, że nie będzie pieniędzy na kolejne inwestycje i przyspieszenie dekarbonizacji.
Dobra końcówka roku
Eksperci podkreślają, że wysokie ceny uprawnień do emisji CO2 nie przekładają się w prostej linii na problemy finansowe, zwłaszcza w okresie wysokiego zapotrzebowania na energię elektryczną i wyjątkowo wysokich cen gazu, dla którego węgiel stanowi konkurencję. Marcin Górnik, analityk BM Pekao, wskazał, że dzięki dobrej końcówce roku marże na wytwarzaniu na węglu kamiennym w największych spółkach energetycznych mogą być nieco lepsze rok do roku, choć elektrownie wykorzystujące węgiel brunatny powinny zaraportować pogorszenie marż.
Krystian Brymora, analityk DM BDM, podkreśla, że paradoksalnie tak wysoki koszt uprawnień do emisji nie zahamuje inwestycji w OZE, a środków nie będzie mniej. – Sektor wytwarzania w Polsce działa na rynku oligopolistycznym. Import jest niewielki, nawet przy pełnym wykorzystaniu połączeń transgranicznych. To ok. 10–15 proc. zużycia energii w Polsce. Oceniając kondycję spółek, nie należy patrzeć na cenę energii, ale na marże CDS, czyli spread między ceną energii a sumą kosztów uprawnień do emisji i paliw. Spółki zabezpieczają produkcję, patrząc właśnie na korzystny spread – przypomniał Brymora. W grudniu, kiedy ceny uprawnień do emisji biły rekordy rzędu 90 euro, i tak spready były historycznie wysokie i spółki zarabiały z uwagi na wyższe ceny energii na Zachodzie i eksport netto. Cena towaru to krańcowy koszt wytworzenia. – Marże były więc rekordowo wysokie w grudniu – podkreśla analityk.
Prognozy na 2022 r.
Marcin Górnik wskazuje, że w 2022 r. wyniki spółek powinny być jednak nieco mniej korzystne niż w roku poprzednim. – Koszty związane ze sprzedażą energii do gospodarstw domowych nie zostały w pełni odzwierciedlone w taryfach i z tego powodu oczekiwalibyśmy pogorszenia wyników w segmencie sprzedaży. Patrząc na segment wytwarzania, oczekiwalibyśmy lekkiej poprawy marż na wytwarzaniu na węglu kamiennym (bardzo dobra końcówka roku) i ich spadku na węglu brunatnym. Wysokie ceny uprawnień mogą się negatywnie przełożyć na sektor ciepłownictwa. OZE będą silnie wspierane przez wysokie ceny energii elektrycznej. Reasumując, rezultaty spółek mogą być nieco gorsze niż w 202 r. – powiedział Górniak.