Drugi tydzień czerwca na warszawskim parkiecie upłynął pod dyktando podaży. Skala strat głównych indeksów sięgała od 2,7 proc. w przypadku sWIG80 do ponad 5 proc. WIG20. Obroty miały wprawdzie charakter wakacyjny i bariera 1 mld zł dziennie okazała się ścianą nie do przejścia, ale nie zmienia to faktu, że rynek wyraźnie zawrócił w kierunku majowych dołków. Wygląda więc na to, że korekta wzrostowa została zakończona i czas oswoić się z myślą, że zaczyna się czwarta fala spadkowa w budowanym od listopada układzie bessy.Za takim scenariuszem nie przemawiają tylko sygnały analizy technicznej, ale przede wszystkim sygnały polityki monetarnej. Rada Polityki Pieniężnej po raz dziewiąty w tym cyklu podniosła stopy procentowe, a Europejski Bank Centralny potwierdził zakończenie programu QE i pierwszą podwyżkę stóp, o 25 pkt baz., w lipcu (pojawiły się też sugestie, że we wrześniu będzie to wzrost o 50 pkt baz.). Ponadto w piątek pojawiły się gorsze od oczekiwań dane o inflacji w USA. W maju ceny rosły w tempie 8,6 proc., a więc o 0,3 pkt proc. więcej, niż prognozowano (pocieszające jest to, że trzeci miesiąc z rzędu spadała inflacja bazowa, obecnie 6 proc.). CPI zza oceanu daje więc Fedowi argumenty za kontynuowaniem podwyżek, co po prostu stanowi zły sygnał dla rynków akcji.

W tym kontekście nie dziwi fakt, że indeksy amerykańskie wyraźnie zawróciły w ostatnich dniach na południe. Nasdaq Composite przełamał wsparcie 12 000 pkt, a w piątkowe popołudnie zniżkował już do 11 400 pkt. Z kolei S&P 500 przebił się przez barierę 4000 pkt i na ostatniej sesji tygodnia sięgał już 3912 pkt. Oba indeksy książkowo zawróciły spod średniej kroczącej z 50 sesji, która stanowi najbliższy opór w tworzonym na Wall Street układzie bessy. A skoro taki układ klaruje się na głównym światowym rynku akcji, to trudno oczekiwać, by Warszawa zachowywała się inaczej. W piątkowe popołudnie WIG przełamywał 55 000 pkt i na horyzoncie pojawił się majowy dołek bessy 52 140 pkt. WIG20 spadał poniżej 1750 pkt i do owego dołka brakowało mu 100 pkt. Relatywnie lepiej wyglądające mWIG40 i sWIG80 też zakręciły w dół i skierowały się do swoich ostatnich, lokalnych minimów. Optymizmu na próżno szukać na małym parkiecie. NCIndex spadał w piątek do 301,48 pkt, co oznacza, że pogłębił lutowy dołek bessy i znalazł się najniżej od kwietnia 2020 r. Jeśli mały parkiet wyprzedza ruchy dużego, to nakreślony wyżej scenariusz kontynuacji bessy staje się jeszcze bardziej prawdopodobny.