Zmienność na indeksie WIG20, mierzona relacją wskaźnika ATR(14) do ceny zamknięcia, sięgała w minionym tygodniu aż 4 proc. To najwyższy poziom od marca 2020 r., a więc od czasu pandemicznego krachu.
Na GPW panuje duża nerwowość objawiająca się ponadprzeciętnymi wahaniami cen akcji. Sprzyjają one tylko wąskiej grupie aktywów. Mowa przede wszystkim o spółkach dostarczających produkty dla wojska i administracji, a także o przedstawicielach sektorów surowcowego, energetycznego i spożywczego (bez spółek ukraińskich). Pozostałe segmenty rynku pozostają w większym lub mniejszym stopniu pod presją podaży, co widać po zachowaniu indeksu WIG. Licząc od listopadowego rekordu do dołka z 24 lutego, stracił on już 26,9 proc. Umowna granica hossy została więc przekroczona, a średnia z 50 sesji spadła poniżej 200-sesyjnej, dając długoterminowy sygnał sprzedaży. Przełom lutego i marca przyniósł wprawdzie solidne odbicie notowań, ale WIG nie zdołał domknąć luki z 24 lutego, a w piątek wrócił poniżej ważnego poziomu 60 000 pkt.
Ten zwrot na południe zwiększa ryzyko, że właśnie zaczyna się kolejna spadkowa fala w obrębie trwającego od listopada trendu spadkowego. Taki scenariusz uwiarygadnia to, co dzieje się na wykresach innych indeksów. WIG20 wprawdzie swoją lukę domknął, ale w piątek długą, czarną świecą przełamał z powrotem wsparcie 2000 pkt. Indeks średnich spółek wrócił z kolei pod 4500 pkt i w piątkowe popołudnie do dołka trendu brakowało mu tylko 100 pkt. Relatywną siłą na tym tle wykazywał się sWIG80, ale impet jego odbicia też wyhamował w końcówce tygodnia, a poza tym również ma on niedomkniętą lukę na wykresie i wyraźną sekwencję coraz niższych szczytów i dołków.