Zdaniem prezesa RWE Polska Enea doskonale wpisuje się w strategię rozwoju grupy w naszym kraju. Filip Thon liczy, że dzięki przejęciu poznańskiej firmy niemiecki koncern stanie się „największym prywatnym dostawcą energii w Polsce”.
Choć koncern RWE jako jedyna firma otrzymał od ministra Skarbu Państwa w poniedziałek zgodę na rozmowy w sprawie zakupu pakietu 67,05 proc. akcji Enei, to jednak nie może być pewien wygranej. Do gry o spółkę może jeszcze wrócić szwedzki koncern Vattenfall (ma już prawie 18,7 proc. walorów, które kupił w ofercie publicznej, płacąc za każdy 20,4 zł). Szef Vattenfalla w Polsce Torbjorn Wahlborg przyznał, że dzięki temu, iż firma nie złożyła oferty ministrowi Skarbu Państwa, „ma swobodę w podjęciu decyzji” i może też ogłosić wezwanie na zakup akcji Enei.
Cały przetarg został tak skonstruowany, że potencjalny inwestor, który uzgodni wstępnie transakcję z Ministerstwem Skarbu Państwa, będzie musiał ogłosić wezwanie na papiery Enei. Gdyby się okazało, że RWE zaproponuje np. około 23 zł za akcję poznańskiej firmy, a Vattenfall byłby gotów zapłacić więcej, to właśnie ten szwedzki koncern będzie mógł przejąć spółkę.
Prezes Torbjorn Wahlborg przyznał, że analizuje taki wariant, „ale decyzja w tej sprawie w koncernie jeszcze nie zapadła”. – Nie po to w listopadzie kupowaliśmy akcje Enei, by traktować to jako krótkoterminową i tylko finansową inwestycję – dodał.
Z nieoficjalnych informacji prasowych wynika, że RWE może zapłacić Skarbowi Państwa 2,3 mld dolarów za akcje Enei (po przeliczeniu byłoby to około 23 zł na walor). Prezes Filip Thon ich nie potwierdza. Zapewnia natomiast, że RWE dysponuje wystarczającymi środkami finansowymi, by sfinalizować taki zakup.