W analogicznym okresie przed rokiem notował 2,5 mln zł zysku netto i 48,7 mln zł sprzedaży. Publikacja wyników nie zrobiła wrażenia na inwestorach. Wczoraj walory spółki kosztowały 17 zł. Ich kurs się nie zmienił.

– Sądzę, że kolejne miesiące będą już dla nas lepsze, choć nie oczekuję skokowego wzrostu zamówień – mówi „Parkietowi” Piotr Knapiński, prezes Yawalu. Dodaje, że wyniki spółki obniżają rezultaty zależnej tłoczni Final, która straciła w I półroczu 3,5 mln zł. – Firma wykorzystuje obecnie połowę mocy produkcyjnych. Podjęliśmy już w Finalu decyzje, w efekcie których rezultaty spółki nie powinny się dalej pogarszać – informuje szef przedsiębiorstwa.

Wyniki finansowe Yawalu determinuje kurs euro. Firma ma w tej walucie zobowiązania (7 mln euro). Na koniec czerwca koszty finansowe grupy przekroczyły 5,4 mln zł. Wpływ na to miały ujemne różnice kursowe (2,8 mln zł), odsetki od kredytów (1,66 mln zł) oraz strata na operacjach walutowych (ponad 1 mln zł).

Gros sprzedaży firma realizuje na rynku krajowym (78 proc. łącznych obrotów). – Sądzę, że w najbliższym czasie utrzyma się ponad 20-proc. udział eksportu. Podejmujemy liczne próby wyjścia poza region Europy Środkowo-Wschodniej, ale na razie działania te nie przekładają się na wyniki grupy – komentuje Knapiński. Na przełomie 2009 i 2010 roku spółka chce ukończyć budowę kompleksu produkcyjno-magazynowego za 50 mln zł. Zarząd liczy, że dzięki tej inwestycji wzrośnie wydajność. Konkretnych wartości jednak nie podaje.

W I półroczu siedmioosobowa rada nadzorcza Yawalu otrzymała 138 tys. zł wynagrodzenia, natomiast dwuosobowy zarząd (tworzy spółkę Doradca, która ma podpisaną umowę z firmą na zarządzanie) – 672 tys. zł.