Cena emisyjna znajdzie się w przedziale 2–6 zł. Maksymalnie budowlana spółka mogłaby zebrać z rynku 24 mln zł. Jej przedstawiciele realnie patrzą jednak na możliwości pozyskania kapitału.
– W obecnej sytuacji trudno oczekiwać, że inwestorzy zgodzą się zapłacić maksymalną cenę za oferowane walory – przyznaje Bogdan Ludkowski, przewodniczący rady nadzorczej i główny akcjonariusz Intakusa (ma walory uprawniające do 62,49 proc. głosów na WZA). – Nowym akcjonariuszom zaproponujemy tylko niewielką część kapitału (dzieli się na 20 mln akcji uprawniających do 28 mln głosów – red.), gdyż zależy nam przede wszystkim na uzyskaniu statusu spółki publicznej.
Większą emisję przeprowadzimy, gdy poprawi się koniunktura – dodaje. Za pieniądze z IPO Intakus kupi maszyny, zwiększy kapitały obroty oraz spłaci zobowiązania wynikające z nabycia kilku nieruchomości. W przyszłości chce przeprowadzić kolejną emisję, dzięki której sfinansuje przejęcie spółki celowej realizującej projekt we Wrocławiu. Będzie potrzebować na to 100 mln zł.
Ludkowski informuje, że prospekt emisyjny, zatwierdzony przez Komisję Nadzoru Finansowego we wtorek, zostanie opublikowany w ciągu tygodnia. Firma chciałaby zadebiutować na GPW pod koniec listopada. W 2007 r. Intakus miał około 3 mln zł zysku netto, przy 41 mln zł przychodów ze sprzedaży. Miniony rok zakończył z 6,5 mln zł zarobku oraz 70 mln zł obrotów. Firma nie przygotowywała prognoz wyników na 2009 r., w związku z trudną sytuacją w sektorze budowlanym. Ludkowski przyznaje jednak, że ten rok będzie słabszy od minionego.