Decyzję taką podjął, gdyż analiza biegłych rewidentów wykazała, że spółka nie jest w stanie wykonać układu na podstawie przedstawionych wcześniej propozycji. Eksperci uznali, że w krótkim czasie firmie nie uda się osiągnąć poziomu sprzedaży dającego zysk. Status podmiotu w upadłości i wysokie zadłużenie ograniczyły możliwości pozyskiwania kontraktów. Rozmiary prowadzonej działalności oraz jej deficytowość sprawiają, że spółka nie jest w stanie uregulować zobowiązań teraz ani w całym 2013 r. Na jej niekorzyść działają też wysokie zobowiązania, których nie można objąć układem (m.in. z tytułu wynagrodzeń i część wobec ZUS). Eksperci stwierdzili, że firma nie jest w stanie pokryć tych zobowiązań nawet przy redukcji zobowiązań układowych i zamianie niezredukowanej części na akcje.

Zarządca poinformował ponadto, że rozpoczyna procedurę zbycia w drodze przetargu zorganizowanej części przedsiębiorstwa, w której zatrudnienie znaleźć ma jak największa część pracowników.

– Zmiana trybu upadłości umożliwi zbycie majątku Energomontażu. W upadłości układowej spółka nie miała ponadto ochrony przed wierzycielami publicznoprawnymi oraz pozaukładowymi, których działania mogłyby utrudnić przeprowadzenie układu – komentuje Piotr Szymczyk, prezes Energomontażu. – Zarządca uznał, że wydzielona ze spółki działalność ma szansę funkcjonowania na rynku. W pierwszym podejściu zdecydował się na dzierżawę. Po przeanalizowaniu przepisów okazało się jednak, że tylko nabycie zorganizowanej części przedsiębiorstwa od syndyka umożliwia nabywcy nieprzejęcie odpowiedzialności za wcześniejsze zobowiązania wobec ZUS czy zaległości płacowe, które powinny być zapłacone przez zarządcę lub syndyka – dodaje. Informuje, że chodzi o kilkanaście milionów złotych i że właśnie dlatego zarządcy nie udało się znaleźć podmiotu zainteresowanego dzierżawą. – Jest to także duża szansa na utrzymanie miejsc pracy, a środki ze sprzedaży będą przeznaczone dla wierzycieli. Nie będzie także odpraw dla pracowników, bo będą oni przenoszeni wraz z wydzieloną działalnością, a nie zwalniani – mówi.

Szymczyk przyznaje, że likwidacja będzie oznaczała mniejsze zaspokojenie wierzycieli niż układ. Problemem jest jednak jego wykonalność. – Układ miał szanse wykonania w momencie złożenia wniosku o upadłość. Firma nie miała jednak ochrony przed wierzycielami, a dodatkowo wrogie działania wobec niej podejmował Alstom. W efekcie ewentualne środki ze zbycia nieruchomości zostały zabezpieczone przez wierzycieli – mówi.