Zaliczkowa wypłata wyniosła 5,4 mln zł i zostanie uzupełniona do wartości odtworzeniowej ustalonej na kwotę 7,7 mln zł, po przedstawieniu dokumentacji potwierdzającej stosowne nakłady na odbudowę hali produkcyjnej. Spółka zaznacza, że kwota ta znacząco przewyższa wartość księgową utraconej hali, co wynika z warunków polis zawartych przez Mirandę. Zdaniem zarządu kolejne wypłaty powinny nastąpić już niebawem.
Pod koniec listopada spłonęła jedna z hal produkcyjnych Mirandy w Turku, spółki zależnej Lubawy. Nie ucierpiały stany magazynowe, surowce i produkty gotowe. Lubawa szacowała wtedy wartość rynkową utraconych aktywów na ok. 35 mln zł, a księgową na 27 mln zł. Miranda wznowiła działalność w 48 godzin od zdarzenia, rozpoczynając proces likwidacji szkód i odbudowę mocy produkcyjnych.
- Obecnie trwają końcowe analizy związane z kompletowaniem dokumentacji dotyczącej pozostałego utraconego w wyniku pożaru majątku. W efekcie tego, w najbliższym czasie spodziewamy się kolejnych decyzji ubezpieczyciela związanych z wypłatami odszkodowań – mówi Marcin Kubica, prezes Lubawy.
Spółka w grudniu informowała o uzupełnieniu utraconych mocy produkcyjnych poprzez kooperację wewnątrz Grupy Lubawa, a także współpracę z kooperantami zewnętrznymi, co pozwoliło na bezproblemową realizację bieżących zleceń, przy jednoczesnym zachowaniu wysokich norm jakości półproduktów oraz wyrobów końcowych. W tym czasie rozpoczęła także identyfikację i pozyskiwanie nowych maszyn tkackich, spełniających odpowiednie wymogi techniczne. Do tej pory Miranda uzupełniła już ponad 50 proc. utraconego w pożarze sprzętu, co umożliwiło jej wznowienie produkcji na własnych krosnach. Zarządu podkreśla, że priorytetem, jest całkowita odbudowa hali produkcyjnej do końca 2015 r.
- Skutki pożaru nie będą miały negatywnego wpływu na wynik grupy za 2014 r. Obecnie już ponad połowa utraconego sprzętu jest uzupełniona, zainstalowana i działa. Pozostałe maszyny zostały zamówione i oczekujemy na dostawy. Z odbudową hali czekamy na wiosnę, a nowe krosna umieszczamy w pozostałych budynkach produkcyjnych Mirandy. Przypomnę, że spaliło się niecałe 4.000 m kw. spośród dostępnych 44.000 m kw., więc miejsca mamy pod dostatkiem – zaznacza Kubica.