Dzisiaj za akcje Idea Banku płaci się na GPW 6,02 zł, czyli o 0,33 proc. mniej niż wczoraj. To najniższy poziom w trzyletniej giełdowej historii banku Leszka Czarneckiego. Od początku roku kurs spadł o 74 proc. To jeden z najsłabszych wyników w sWIG80, do którego bank należy. Sam indeks małych spółek spadł o prawie 14 proc., a WIG o 11 proc.
W pierwszej ofercie publicznej, przeprowadzonej w kwietniu 2015 r., sprzedawano akcje po 24 zł. Już wtedy nie cieszyła się dużym powodzeniem, na początku bank planował pozyskać z giełdy nawet miliard, ale inwestorzy nie wykazali wielkiego zainteresowania i ofertę obniżono do 480 mln zł. Ostatecznie bank pozyskał tylko 254 mln zł. Początkowo notowania poruszały się w przedziale 23-26 zł przy niskiej płynności (free float wynosi tylko 14 proc.). Jednak przecena rozpoczęła się pod koniec 2017 r., przybrała na sile w styczniu, a na całego rozkręciła się w marcu i kwietniu. Początkowo spadki wiązano ze słabymi wynikami (bank nie konsoliduje już spółki leasingowej i jego wyniki mocno się obniżyły), zmianą w zarządzie, wychodzeniem z akcjonariatu jednego z funduszy inwestycyjnych (co przy małej płynności mogło powodować spore spadki) oraz sprzedażą akcji przez byłych członków zarządu. Jako powód wskazywano też ogólną słabość małych spółek. Jednak wiosną okazało się, że bank miał bardzo duży udział w oferowaniu obligacji GetBacku, o którym zrobiło się głośno w lutym, gdy zaproponował podwyższenie kapitału. Jak się później okazało miała być to emisja ratunkowa, ostatecznie nie doszło do niej, spółka straciła płynność i znajduje się w postępowaniu układowym.
W Idea Bank, jak wynika z licznych relacji obligatariuszy GetBacku, mogło dochodzić do przypadków missellingu, czyli oferowaniu klientom produktów finansowych dla nich nieodpowiednich (m.in. ze względu na ich wiedzę, akceptowane ryzyko, wielkość inwestycji i horyzont inwestycyjny). Klienci przekonują, że bankierzy Idea Banku i jej marki Lion's Banku wprowadzali ich w błąd przy pośredniczeniu w sprzedaży obligacji GetBacku. Twierdzą, że doradcy zapewniali o bezpieczeństwie tej inwestycji, dobrej sytuacji finansowej spółki, porównywali obligacje nawet do lokat bankowych, a oferta miała być przedstawiana jako limitowana, więc konieczny był pośpiech (pojawiały się też relacje, że namawiano do zerwania lokaty i kupna obligacji GetBacku). Postępowanie wyjaśniające prowadzi Prokuratura Regionalna w Warszawie oraz UOKiK. Bank broni się, że tylko umożliwiał otrzymanie przez klienta propozycji nabycia obligacji, za dalszy proces związany z transakcją odpowiadał Polski Dom Maklerski, a sama propozycja kupna obligacji GetBacku miała zostać skierowana przez PDM, a nie sam bank. Bank przekonuje, że nie był adresatem oświadczenia klienta o przyjęciu tej propozycji, więc po stronie banku nie leżał obowiązek przeprowadzenia oceny adekwatności (bada wiedzę klientów na temat inwestowania i ich apetyt na ryzyko). Bank twierdzi, że analiza dokumentów nie wykazała nieprawidłowości w zakresie informowania klientów o możliwości nabycia obligacji.
Sam Idea Bank ma małą ekspozycję na GetBack, ale być może inwestorzy obawiają się kar dla banku od regulatorów i nadzorców. Sam Czarnecki przyznał w maju, że wszelkie "zasadne" reklamacje będą uznawane.
Obecnie bank jest wart 470 mln zł, co oznacza wskaźnik C/Z na poziomie zaledwie 2,4 a C/WK – 0,19 (oznacza to, że wycena giełdowa banku stanowi ledwie jedną piątą kapitału, opłaconego gotówką, banku).