Zaplanowana na III kwartał fuzja banków Leszka Czarneckiego może być okazją do próby kolejnego nowego otwarcia w działalności Getin Noble Banku. Z nieoficjalnych informacji „Parkietu" wynika, że po połączeniu rozważana jest zmiana nazwy i marki powstałego w ten sposób podmiotu, który byłby siódmym co do wielkości graczem w Polsce.
Czytaj także: Fuzja pomoże, ale nie będzie panaceum na choroby banków
Cena agresywnego rozwoju
Przedstawiciele Getin Noble Banku nie odpowiadają wprost na pytanie, czy to prawda, twierdząc, że nie mogą na razie mówić więcej, niż podano w oficjalnych dokumentach opublikowanych kilka dni temu przy okazji ogłoszenia decyzji o fuzji. Odsyłają nas do planu połączenia, w którym czytamy, że połączony bank będzie działał pod nazwą Getin Noble Bank i oprze swój model biznesowy na modelu uniwersalnego banku relacyjnego dla klientów detalicznych, mikroprzedsiębiorców oraz małych i średnich firm. Na razie wiadomo na pewno, że zniknie z rynku nazwa Idea Bank, a wcześniej podjęto już decyzję o wygaszeniu jej brandu Lion's Bank. Co po fuzji? Getin nie komentuje.
– Zmiana nazwy powstałego po tej transakcji banku jest warta rozważenia – komentuje jeden z analityków pragnący zachować anonimowość. Wskazuje, że obie instytucje mają słabą reputację, na którą zapracowały w ostatnich latach. – Getin Noble znany był z agresywnej sprzedaży, jego nazwa padała przy okazji niemal każdej głośnej sprawy i produktów finansowych, na które narzekali klienci. Tak było z hipotekami frankowymi, polisolokatami i innymi produktami inwestycyjnymi czy opcjami walutowymi – mówi analityk.
Przyznał to Czarnecki w potajemnie nagranej przez siebie w marcu ubiegłego roku rozmowie z Markiem Chrzanowskim, ówczesnym przewodniczącym KNF. „Nie ukrywam swoich problemów, to jest cena agresywnego zdobywania rynku" – mówił biznesmen. Ujawnienie w listopadzie tego nagrania doprowadziło do kolejnego problemu reputacyjnego Getin Noble Banku. Szum medialny wokół Czarneckiego i wpisanie Idei Banku przez KNF na listę ostrzeżeń publicznych spowodowały, że klienci banków zaczęli obawiać się o ich stabilność i wycofali część oszczędności.