Zarząd PKO Banku Polskiego podjął uchwałę, że „w granicach swoich kompetencji będzie realizował zalecenie Komisji Nadzoru Finansowego”. W ubiegłym tygodniu KNF zaleciła bankowi wstrzymanie wypłaty dywidendy w pierwszym półroczu 2021 roku (w tym także niepodzielonego zysku z lat ubiegłych). Zaleciła też niepodejmowanie w pierwszym półroczu 2021 roku, bez uprzedniej konsultacji z KNF, innych działań pozostających poza zakresem bieżącej działalności biznesowej i operacyjnej, mogących skutkować obniżeniem bazy kapitałowej, w tym wykupów akcji własnych.
Identyczne zalecenia otrzymały inne polskie banki. Nadzór zdecydował, że oceni sytuację banków po I półroczu i wtedy zdecyduje co dalej z dywidendami w 2021 roku. Jeśli wpływ pandemii na gospodarkę będzie malał i nie odciśnie piętna na bilansach banków w postaci rosnących strat kredytowych, być może KNF zezwoli na częściową wypłatę zysków przez banki.
Jednak PKO BP zaznaczył, że zgodnie z kodeksem spółek handlowych decyzja dotycząca podziału zysku pozostaje w kompetencjach walnego zgromadzenia. Także w ostatnich latach w komunikatach PKO BP zawarta była formułka o „kompetencjach” zarządu i walnego zgromadzenia w sprawie dywidendy. Trudno sobie wyobrazić, aby akcjonariusze (głównym jest skarb państwa mający 29,4 proc. akcji i głosów) zdecydowali o wypłacie wbrew rekomendacji zarządu (choć w akurat raz PKO BP taka sytuacja się zdarzyła w 2009 r.).
W PKO BP gra toczy się nie tylko o dywidendę z potencjalnego zysku za 2020 r. (mógł wynieść 2,65 mld zł netto, do podziału mogłoby trafić do 50 proc.), ale również o niepodzielony zysk z lat ubiegłych warty 5 mld zł (kapitalizacja banku to 37,8 mld zł).