Jeśli wstępne wyniki dochodzenia potwierdzą się, korporacje energetyczne zostaną zmuszone do zwrotu zawyżonych zysków. Mogą też stracić licencje na obrót energią elektryczną, co będzie się dla nich praktycznie równało z wyrokiem śmierci. O ile ściągnięcie pieniędzy od zbankrutowanego Enronu będzie sprawą trudną, pozostałe spółki sprzedające energię do Kalifornii (także te nie wymienione na razie w raporcie) wciąż mają się nieźle i przynoszą zyski.

Raport opracowany przez ekspertów Federalnej Komisji Regulacji Energetyki (FERC) stanowi przełom w wielkiej aferze, która doprowadziła do bankructw detalicznych dystrybutorów energii w Kalifornii. Podczas fali upałów w latach 2000-2001 wystąpiły poważne niedobory energii. Stan został zmuszony do kupowania energii na wolnym rynku, na którym ceny wzrosły kilkunastokrotnie. Nie wystarczyło to jednak do zaspokojenia popytu i w wielu miastach Kalifornii wprowadzono okresowe zaciemnienia. Źle przeprowadzona deregulacja sprawiła, że dystrybutorzy energii nie mogli zrekompensować dodatkowych wydatków na dokupowany awaryjnie prąd podniesieniem rachunków konsumentów.

FERC rozpoczęła śledztwo w sprawie manipulowania cenami przez Enron, Portland General i Avista w lutym br. Według raportu, spółki te przy pomocy różnego rodzaju manipulacji, w tym odsprzedawania sobie nawzajem energii po kosztach własnych (tzw. transakcji zerowych), tworzyły sztuczny popyt na energię, co pozwoliło im na zawyżanie cen. W podobny sposób manipulowano także cenami gazu ziemnego, który stanowi w USA główne źródło pozyskiwania energii elektrycznej.

Niezależnie od wyników dochodzenia stan Kalifornia domaga się od producentów energii rekompensaty w wysokości 9 mld USD. Do śledztwa FERC dołączyły się także Departament Sprawiedliwości, Komisja Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) oraz Komisja Obrotu Surowcami.