Od dłuższego czasu kwestia rozpoczęcia cyklu luzowania polityki pieniężnej przez Fed wydawała się przesądzona. Szanse na wrześniową obniżkę stóp procentowych zdawały się nie budzić wątpliwości.
Ucieczka od ryzyka
Do rozważenia pozostawało to, czy w tym roku zobaczymy jedną obniżkę stóp, czy może dwie. Ostatnio jednak sprawy się skomplikowały i znaczącą rolę zaczęły odgrywać inne czynniki. Na pierwszy plan wysunęły się te związane ze zbliżającymi się wyborami prezydenckimi w Stanach Zjednoczonych. Mamy tu dramaturgię wzorowaną na filmach Hitchcocka. Najpierw nieudany zamach na Donalda Trumpa uważanego za niemal pewnego zwycięzcę i przyszłego prezydenta USA, a następnie wycofanie się z wyścigu po władzę Joe Bidena, jego niemal pewnego kontrkandydata. Teraz w szranki prawdopodobnie stanie Kamala Harris, a wynik zmagań jest wielce niepewny.
Oczywiście za politycznymi rozstrzygnięciami iść będą poważne konsekwencje gospodarcze i geopolityczne. Przy tylu niewiadomych trudno się dziwić, że na rynkach finansowych panuje niepewność. Naturalną rzeczą jest więc chęć ucieczki od ryzykownych aktywów, ale sprawa nie jest wcale oczywista, szczególnie że nie widać, w jakim kierunku płynąć ma kapitał. Początkowo mocno zyskiwały notowania złota, ale szybko uległy mocnej korekcie. Sporym wahaniom ulegała także wartość amerykańskiej waluty, ale od kilku dni Dollar Index stabilizuje się w okolicy 104 punktów, co nie jest poziomem wygórowanym. Podobnie działo się na rynku długu. Rentowność amerykańskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych momentami schodziła do niewiele ponad 4,14 proc., czyli do poziomu najniższego od połowy marca, ale wkrótce ustabilizowała się wokół 4,25 proc. Po spektakularnym, ale krótkim, wzroście mocniejszej korekcie uległy notowania bitcoina i nie zanosi się w najbliższym czasie na atak na poziom 70 000 dolarów, który najwyraźniej stanowi barierę dla popytu.
Mocne spadki zagościły na rynkach akcji. Do czwartku S&P 500 zniżkował o 1,9 proc. i był to drugi spadkowy tydzień z rzędu. W efekcie skala korekty, trwającej od 17 lipca, sięga 4,7 proc., a więc na razie jest mniejsza niż ta z przełomu marca i kwietnia, która uszczupliła wartość indeksu o 5,2 proc. W trakcie pierwszych czterech sesji minionego tygodnia Nasdaq Composite stracił prawie 3,1 proc., a cała spadkowa fala doprowadziła do jego spadku o niemal 7,9 proc. Relatywnie najmniej, bo jedynie 0,9 proc., zniżkował w ostatnich dniach Dow Jones. Trzeci tydzień z rzędu utrzymywała się dobra passa wskaźnika najmniejszych amerykańskich firm Russell 2000, który do czwartku szedł w górę o prawie 1,8 proc. W całej, trwającej od pierwszych dni lipca zwyżce indeks zyskał niemal 10 proc.
Znacznie lepsze, choć zmienne, nastroje panowały w ostatnich dniach na głównych parkietach naszego regionu. Niemiecki DAX do czwartku rósł o prawie 0,8 proc., jednak utrzymywała się podwyższona zmienność. W pierwszych dniach tygodnia indeks zwyżkował do prawie 18 558 punktów, by w czwartek bronić się przed spadkiem poniżej 18 300 punktów. Paryski CAC 40 do czwartku zniżkował o 1,4 proc., a londyński FTSE 250 tracił w trakcie czterech pierwszych sesji minionego tygodnia 0,9 proc. Indeks rynków wschodzących do czwartku spadał o 1,9 proc., kontynuując rozpoczętą w połowie lipca silną tendencję spadkową (w poprzednim tygodniu MSCI Emerging Markets stracił niemal 4 proc.).