Amerykański indeks S&P 500 poprawił historyczny rekord. Z kolei europejski indeks szerokiego rynku Stoxx Europe 600 nadal nie pobił szczytów osiągniętych pod koniec 2021 r., choć niewiele już brakuje. Patrząc jednak na stopy zwrotu z tych dwóch inwestorów za ostatnią dekadę, widać wyraźnie, że Europa pozostawała w tyle. Atrakcyjne wskaźniki mogą jednak przyciągnąć inwestorów na Stary Kontynent.
Bazując na danych historycznych, rynek amerykański nie jest tani. Ani patrząc na wieloletnie średnie, ani w porównaniu z innymi rynkami. Prawdą jest jednak, że obraz amerykańskiej giełdy jest nieco zaburzony przez największe spółki technologiczne (tzw. Magnificent 7), których wyceny są na astronomicznych poziomach. O tym, do jakich rozmiarów rozrośli się giganci w USA, może świadczyć fakt, że łączna kapitalizacja Microsoftu oraz Apple’a przekroczyła niedawno 5,8 bln USD i była o 1,5 bln USD większa niż cała japońska giełda. Warto pamiętać, że parkiet ten jest drugim pod względem wielkości na świecie. Jednak nawet biorąc pod uwagę pozostałe spółki z S&P 500, są one również mniej atrakcyjne pod względem wycen niż np. akcje z Europy. Te z kolei pod względem wskaźników notowane są poniżej lub blisko dziesięcioletniej średniej.
Wskaźnik ceny do zysku (P/E) dla indeksu Stoxx Europe 600 wynosi obecnie 13,55. Średnia z ostatnich dziesięciu lat dla tego indeksu sięga 17,26, co pokazuje, że europejskie spółki notowane są z wyraźnym dyskontem w porównaniu z historycznymi danymi. Dla porównania, wskaźnik P/E dla S&P 500 wynosi 23,33, a dziesięcioletnia średnia to 20,68. Podobnie sytuacja wygląda w przypadku innych popularnych wskaźników.
Atrakcyjne wyceny przyciągają z kolei inwestorów, kapitał płynie na europejskie parkiety, a firmom łatwiej jest pozyskać finansowanie. Dowodem na to jest fakt, że tylko w ciągu pierwszych trzech tygodni stycznia w Europie ogłoszono oferty sprzedaży akcji o wartości około 3,7 mld euro, czyli ponaddwukrotnie więcej niż w tym samym okresie 2023 r. – wynik z danych Bloomberga.