W ostatnim czasie zwyżki głównych indeksów GPW przyhamowały. Sprawdźmy, jak wygląda sytuacja poszczególnych subindeksów.
Efekt FOMO w nieruchomościach
W ramach 14 subindeksów GPW notowane są spółki o łącznej wartości 1,1 bln zł, wobec 1,35 bln zł kapitalizacji całego WIG. Grupy tych firm różnią się między sobą zarówno pod względem kapitalizacji, jak i liczby członków. W tym roku na razie najmocniejszą kategorią jest sektor nieruchomości, który zyskał 45 proc. Dla porównania szeroki rynek jest 23,3 proc. nad kreską. Ponad 40-proc. stopą zwrotu może pochwalić się jeszcze WIG-budownictwo. Mimo imponujących zwyżek obie te grupy firm nie są najbardziej wpływowe na szerokim rynku. Największe znaczenie dla wyników WIG mają banki, których indeks zyskał od początku roku 39 proc., kapitalizacja WIG-banki zaś urosła do 655 mld zł. – Indeks zbliża się do długoterminowej strefy oporu 9200–9700 pkt. W ostatnich 16 latach strefa ta skutecznie zatrzymywała wzrost i być może obecnie także część inwestorów może w krótkim terminie tam zdecydować się na realizację zysków, co mogłoby prowadzić przynajmniej do krótkoterminowego cofnięcia indeksu – ocenia Daniel Kostecki z CMC Markets.
Dla wspomnianych firm z sektora nieruchomości sporym fundamentalnym impulsem do zwyżek było ostatnio uruchomienie programu „Bezpieczny kredyt 2 proc.”. – Nie sposób nie zauważyć uderzenia popytu na WIG-nieruchomości w lipcu, co bardzo mocno wyciągnęło świecę miesięczną, wskazując na efekt FOMO lub kulminacji zakupów – twierdzi Kostecki. Jak dodaje, przeważnie takie świece wertykalnego wzrostu są w stanie zakończyć tendencję, przynajmniej na jakiś czas. – Dodatkowo fala wzrostowa od października do lipca jest podobnej wielkości co wzrost od kwietnia 2020 r. do października 2021 r. To także może stanowić techniczną barierę do zwyżek najbliższym czasie – podkreśla ekspert CMC Markets.
Nieco inaczej na tę kategorię firm patrzy Artur Wizner z DM BPS. Jak przyznaje, WIG-nieruchomości w średnim terminie wygląda niezwykle okazale na tle pozostałych indeksów branżowych na GPW. – Od października 2022 r. do lipca 2023 r. indeks znajdował się w kanale wzrostowym, z którego w ubiegłym miesiącu wybił się w górę, ustanawiając nowy wieloletni szczyt na poziomie 3913,8 pkt – zaznacza. – Teoretycznie została otwarta droga w kierunku historycznego szczytu z okresu hossy budowlanej (czerwiec 2007 r., tj. okolice 6600 pkt), jednak aktualnie indeks znajduje się w okolicach poziomu 50-proc. zniesienia Fibonacciego fali spadkowej 2007–2008, a poziom 38,2 proc. dwukrotnie skutecznie zablokował dalszy wzrost w 2009 r. oraz 2021 r. – przypomina analityk DM BPS. Zwraca uwagę, że wspomniany opór został przekroczony dopiero w maju 2023 r. i od tego momentu stanowi solidne długoterminowe wsparcie. – Bliższe wsparcie znajduje się w okolicach 3550 pkt, czyli na poziomie dolnego ograniczenia wspomnianego kanału wzrostowego, i tak długo, jak długo zostanie utrzymane, sytuacja wygląda optymistycznie – twierdzi Wizner.
Odcięcie paliwa
Po bankach kolejne największe grupy to firmy energetyczne oraz paliwowe. Jak twierdzi Piotr Neidek z BM mBanku, ze względu na kolosalny udział jednej spółki w portfelu indeksu WIG-paliwa (Orlen to 97 proc.), benchmark ten utracił swoje reprezentatywne właściwości. – Jest jednak coś, co sprawia, że warto śledzić jego zachowanie w najbliższych dniach. 10 sierpnia to dzień dywidendy dla Orlenu (5,5 zł na akcję). Na klasycznym wykresie, nieuwzględniającym praw z akcji, na otwarciu środowej sesji pojawi się luka – zwraca uwagę ekspert BM mBanku. – To może mieć istotny wpływ na sytuację techniczną walorów. Jednakże WIG-paliwa zachowa się zupełnie inaczej. Ze względu na swoją specyfikację (jest to indeks dochodowy jak WIG) wartość dywidendy zostanie uwzględniona w wycenie rynkowej. To może pomóc zdezorientowanym inwestorom, którzy 9 sierpnia zobaczą czerwień na walorach spółki – podkreśla. – Indeksowi na skutek odjęcia dywidendy nic się nie stanie, a wybicie obserwowane z drugiej połowy lipca pozostanie nienaruszone – zaznacza Neidek. Dodaje, że obecnie WIG-paliwa znajduje się w strefie tegorocznych szczytów. Kolejnym oporem jest linia trendu spadkowego poprowadzona po kilkuletnich szczytach. Wsparcia na razie są utrzymane. – Problemy byków mogłyby się zacząć poniżej 5934 pkt, jednakże do tej wysokości prawa fizyki działają na ich korzyść. A gra toczy się o wybicie 7000 pkt i otwarcie drogi ku historycznym maksimom – wskazuje analityk.