Nikt już chyba nie ma wątpliwości, że należy liczyć się z recesją. Pytanie tylko dotyczy kwestii tego, jak będzie długa i jak dotkliwa. Amerykańska gospodarka już jest w fazie technicznej recesji, wkrótce pewnie przyjdzie kolej na następne kraje, Chiny rozwijają się najwolniej od dziesięcioleci, w czym swój udział ma wciąż trwająca i prowadzona w bardzo restrykcyjny sposób walka z pandemią, a sytuacja na rynku nieruchomości budzi poważne obawy przed wybuchem kryzysu. Wskaźniki wyprzedzające sygnalizują kurczenie się gospodarek większości krajów. PMI dla sfery usług w strefie euro jeszcze trzyma się minimalnie powyżej 50 punktów, ale w przemyśle dekoniunktura już jest widoczna. Największy niepokój budzi gospodarka niemiecka. Co ciekawe, relatywnie dobrze radzi sobie większość państw naszego regionu, wśród których jedynie Polska jest niechlubnym wyjątkiem. Co również ciekawe, o ile w europejskich usługach nie jest tak źle, o tyle usługowy PMI w Stanach Zjednoczonych spadł do zaledwie 44,1 punktu. Do tego dochodzą wciąż utrzymujące się na wysokim poziomie ceny surowców energetycznych, obawy związane z energetycznym szantażem ze strony Rosji oraz konsekwencje przedłużającej się wojny w Ukrainie.
W takich warunkach trudno się dziwić, że nastroje inwestorów pogarszają się, a indeksy zniżkują już drugi tydzień z rzędu. Do środy główne wskaźniki na Wall Street traciły solidarnie po 2,1–2,2 proc. Jeszcze gorzej było na naszym kontynencie, gdzie indeks giełdy we Frankfurcie szedł w dół o 2,4 proc., paryski CAC 40 – o 1,7 proc., a londyński FTSE 250 aż – o 2,9 proc. Stoxx Europe 600 zniżkował jedynie o nieco ponad 1 proc., ale i w jego przypadku obraz rynku pogarsza się. Można mieć obawy, że fala wzrostowa z kilku poprzednich tygodni była tylko korektą w trendzie spadkowym. Biorąc pod uwagę siłę amerykańskiej waluty, zaskakująco dobrze radziły sobie rynki wschodzące. MSCI Emerging Markets do środy tracił jedynie 0,4 proc.
Bessa nie odpuszcza na GPW
Po trwającym od połowy czerwca ruchu w bok niedźwiedzie zdobywają coraz wyraźniejszą przewagę. Próba podciągnięcia indeksu największych firm powyżej 1750 punktów zakończyła się w poprzednim tygodniu niepowodzeniem. Kontra podaży skutkowała spadkiem WIG20 o 3,6 proc., do środy zniżka pogłębiła się o kolejne 3,2 proc. Jedynym pocieszeniem jest fakt, że wszystko to dzieje się przy niewielkiej aktywności inwestorów. Lipcowy dołek powinien zostać utrzymany, jeśli byki myślą o powstrzymaniu przeceny. Będzie to trudne bez wsparcia światowego otoczenia, a także bez umocnienia się złotego. WIG20 od początku roku zniżkuje o 28,5 proc. a przeliczony na dolary – o ponad 39 proc., a więc wnioski z tego porównania są oczywiste. Presja nie dotyczy zresztą tylko największych spółek, ale także tych, które znajdują się w obszarze zainteresowania inwestorów zagranicznych, bowiem MSCI Poland także traci 38 proc. Tylko nieznacznie lepiej radzi sobie wskaźnik średnich spółek, ale i w tym segmencie podaż zaczyna przyciskać coraz mocniej. W poprzednim tygodniu mWIG40 stracił niespełna 2,5 proc., do minionej środy zaś przecena sięgała już niemal 3,8 proc. Łagodna tendencja wzrostowa, trwająca od kilku tygodni, zdaje się tracić siłę. Bykom nie udało się obronić indeksu przed zejściem poniżej 4000 punktów. Na razie dołek z połowy lipca wydaje się być niezagrożony, ale mobilizacja jest niezbędna. Relatywnie najlepiej radzi sobie segment najmniejszych spółek, ale i tu koniunktura się pogarsza. Poprzedni tydzień przyniósł spadek sWIG80 o niecały 1 proc., a także zejście poniżej 18 000 punktów. Do środy spadek sięgnął niemal 2,1 proc., a handel toczy się przy typowo wakacyjnej aktywności.
Roman Przasnyski analityk rynków finansowych
W gronie blue chips walory jedynie kilku spółek uchroniły się przed przeceną. Po dwóch falach korekty z pierwszych dwóch miesięcy roku oraz z kwietnia i maja, do formy wracają akcje Dino, które do środy zwyżkowały o 3,5 proc., ale ruch wzrostowy dokonuje się przy podwyższonej zmienności. Tydzień temu mieliśmy do czynienia z atakiem na historyczny rekord, zakończonym niemal 3 proc. spadkiem, do środy z obroną przed zejściem poniżej 350 zł i zwyżką o 3,5 proc. Zmienne nastroje panują na rynku akcji JSW. Po dwóch tygodniach znaczących zwyżek, niedźwiedzie starają się zdobyć przyczółek na rynku papierów JSW. Trzy pierwsze sesje to jeszcze kontynuacja wzrostu, ale już niewielka, a środowy handel skutkował przekraczającą 5 proc. zniżką.