Kryzys? przykład USA u czy, że może to być okazja dla inwestorów i przedsiębiorstw

Z analizy danych historycznych jednoznacznie wynika, że im gorsze były wskaźniki makroekonomiczne, tym bardziej gwałtownego odbicia w gospodarce i na giełdzie można było później oczekiwać

Publikacja: 27.06.2009 16:28

Kryzys? przykład USA u czy, że może to być okazja dla inwestorów i przedsiębiorstw

Foto: AFP

Słowo kryzys kojarzy się zdecydowanie negatywnie - jako okres kłopotów gospodarczych, spadających zysków przedsiębiorstw, cięcia kosztów, a na giełdzie dodatkowo dużych strat posiadaczy akcji. W takim właśnie kontekście słowo to stało się bardzo modne jesienią 2008 roku, gdy doszło do eskalacji problemów amerykańskich banków, co przełożyło się z czasem na całą światową gospodarkę.

Spróbujmy mimo wszystko spojrzeć na to inaczej. Historia wszystkich dotychczasowych kryzysów w światowej gospodarce uczy, że w przyszłości na ostatnie dramatyczne wydarzenia będziemy patrzeć także w zupełnie innym kontekście - jako na fazę przejściową przed kolejnym nieuchronnym okresem rozwoju w gospodarce oraz na giełdzie.

[srodtytul]To tylko faza cyklu[/srodtytul]

Historia kryzysów jest tak długa, jak długa jest historia gospodarki rynkowej (i nie tylko rynkowej). Kryzys, recesja, regres - to praktycznie nieuniknione zjawiska mimo wysiłków ekonomistów, mających na celu znalezienie lekarstwa na grypę, na którą co jakiś czas zapada ekonomia poszczególnych krajów czy świata. Kluczowe jest to, że choroba ta jest tylko jedną z faz długoterminowego cyklu koniunkturalnego.

Cykl natomiast ma to do siebie, że po fazie spadkowej zawsze przychodzi czas na fazę wzrostową. To samo stwierdzenie dotyczy rynku akcji, który w gruncie rzeczy wiernie naśladuje (czasem wyprzedza) tendencje makroekonomiczne. Analiza danych historycznych sugeruje ponadto, że okresy kryzysu czy też głębokiej recesji to dla wytrawnych inwestorów czas na łowienie okazji i wypełnianie portfela akcjami.

Na podstawie analizy wydarzeń z przeszłości można wskazać kilka cech cyklu koniunkturalnego, których znajomość może być bardzo przydatna dla inwestorów. Po pierwsze, mimo że okresy regresu gospodarczego są nieuchronne, to nie są w stanie powstrzymać długoterminowego rozwoju ekonomicznego, a także wzrostu cen akcji. Jako kryterium oceny kondycji gospodarki przyjmijmy dane o produkcji przemysłowej, które mają dwie zalety: są podawane stosunkowo szybko (zwłaszcza w porównaniu z danymi o PKB) oraz są silnie skorelowane z kursami akcji.

W ostatnich 80. latach w amerykańskiej gospodarce zdarzyło się aż 27 okresów nieprzerwanego spadku produkcji przemysłowej w ujęciu rok do roku (liczba ta obejmuje również te przypadki, kiedy spadek trwał tylko przez jeden miesiąc). Mimo to indeks Dow Jones Industrial Average wzrósł przez cały ten czas z około 300 do ponad 8000 pkt.

[srodtytul]Trzy z czterech miesięcy na plusie[/srodtytul]

Fenomen ten łatwo wytłumaczyć, wskazując na drugą cechę cyklu koniunkturalnego - okresy regresu zdecydowanie ustępują pod względem czasu trwania okresom rozwoju. W ostatnich 80. latach zanotowano 240 miesięcy, w których roczna zmiana produkcji była ujemna. Owe 240 miesięcy stanowiło jednak zaledwie 25 proc. całego analizowanego czasu. Pozostałe 75 proc. przyniosło wzrost produkcji. Krótko mówiąc, na dłuższą metę gospodarka rynkowa ma tendencję do wzrostu, a nie kurczenia się - podobnie jest z rynkiem akcji.

Jeśli te dwie cechy są niewystarczające do udowodnienia tezy o tym, że okresy kryzysu czy też szeroko pojętego regresu gospodarczego są dobrą okazją dla inwestorów i uczestników życia ekonomicznego, to wskażmy na kolejny kluczowy aspekt. Im głębszy jest regres w gospodarce, tym silniejsze jest późniejsze odbicie. Ze wspomnianych 27 okresów spadku produkcji przemysłowej w USA wybraliśmy najgorsze miesiące, tzn. te, w których roczny spadek produkcji był najgłębszy w całym okresie zniżki (innymi słowy - miesiące, kiedy przypadał dołek w gospodarce). Następnie pogrupowaliśmy te 27 przypadków według głębokości spadku produkcji (patrz wykres). Następnie zbadaliśmy, jaka była maksymalna zmiana produkcji w ciągu 12 miesięcy po zanotowaniu tych najgorszych przypadków.

Z analizy wyłania się prosta reguła - im bardziej drastyczny był spadek, tym później mocniejsze było odbicie. W tych przypadkach, gdy produkcja zmalała o mniej niż 5 proc., późniejsze odreagowanie wyniosło średnio zaledwie 4,4 proc. Z kolei wówczas, gdy roczny spadek produkcji przekroczył w najgorszym momencie 20 proc., później przemysł odbił się przeciętnie aż o 38,1 proc. (najbardziej spektakularny przykład tej reguły przyniósł okres po Wielkim Kryzysie w latach 30.). Jak widać na wykresie, ta sama zasada odnosi się do rynku akcji. Im mocniejszy spadek produkcji, tym później mocniejsze odbicie kursów akcji. Umiejętne inwestowanie w czasach kryzysu potrafi szybko przynieść ponadprzeciętne zyski - większe niż w czasach stabilnej sytuacji gospodarczej.

[srodtytul]Jak skorzystać na kryzysie?[/srodtytul]

W praktyce trudno byłoby oczywiście zakładać, że uda się precyzyjnie przewidzieć moment, w którym regres w gospodarce sięgnie punktu kulminacyjnego. Analiza danych historycznych dowodzi, że zarówno głębokość, jak i czas trwania regresu to właściwie kwestia losowa. W zależności od nieprzewidywalnych okoliczności spadek w przemyśle trwał w przeszłości w USA od jednego miesiąca do nawet 40 miesięcy (w czasie Wielkiego Kryzysu). Z tego powodu prawdopodobne jest zarówno zbyt wczesne, jak i zbyt późne zainwestowanie pieniędzy w akcje.

Jak inwestorzy mogą rozwiązać ten problem? Jednym ze sposobów jest stopniowe akumulowanie akcji - tak by zmniejszyć ryzyko przedwczesnego pozbycia się gotówki, a jednocześnie nie przespać okazji. Aby to zobrazować, odwołajmy się do doświadczeń z rodzimej giełdy, której dotychczasowa historia jest - podobnie jak w przypadku innych rynków - pasmem wzlotów i upadków, a słowa recesja i kryzys pojawiały się już nieraz.

Giełdowi weterani pamiętają dramatyczne wydarzenia z lat: 1994 (gdy załamała się pierwsza żywiołowa hossa na naszym parkiecie, w czym pomógł kryzys meksykański), 1997 i 1998 (kryzys azjatycki, a później rosyjski) czy 2000-2002 (pęknięcie bańki internetowej w USA). Jakkolwiek wydarzenia te budziły grozę, to w każdym przypadku, prędzej czy później, nadchodziły hossa i ożywienie gospodarcze.

Okresy regresu, recesji czy też kryzysu można było wykorzystać, akumulując akcje stopniowo wraz z pogarszaniem się danych makroekonomicznych. Załóżmy przykładowo, że portfel zaczęlibyśmy wypełniać akcjami w ostatnich 10 latach za każdym razem, gdy roczny spadek produkcji przemysłowej wyniósł 1 proc. lub więcej (średnio w kolejnych trzech miesiącach). Akumulowanie akcji kontynuowalibyśmy łącznie przez sześć miesięcy, na koniec każdego miesiąca dokupując tyle walorów, by po pół roku w portfelu nie było już gotówki.

[srodtytul]Kupuj fatalne dane, sprzedawaj dobre[/srodtytul]

Załóżmy też, że akcji pozbywalibyśmy się stopniowo wówczas, gdy średnia roczna zwyżka produkcji przemysłowej w kolejnych trzech miesiącach przekroczyła 14 proc. (czyli gospodarka była w okresie szybkiego rozwoju). Przyjęcie takich założeń spowodowało, że od początku 1998 r. do listopada 2008 r. pojawiłyby się trzy sygnały do kupowania akcji (w grudniu 1998, lipcu 2001 i maju 2005) oraz tyle samo sygnałów do redukcji zaangażowania (w grudniu 1999, lutym 2004 i lipcu 2006). Zastosowanie takiej strategii na bazie koszyka akcji z WIG-u pozwoliłoby zarobić ponad 260 proc., podczas gdy WIG wzrósł w tym samym okresie zaledwie o około 60 proc.

Ta sama strategia, którą na łamach "Parkietu" opisywaliśmy już w lutym, zaczęła przynosić owoce i w tym roku. W grudniu 2008 r. średni roczny spadek produkcji w kolejnych trzech miesiącach wyniósł 4,6 proc., co było równoznaczne z sygnałem do akumulacji w ramach omawianej strategii. Zgodnie z nią, od stycznia bieżącego roku można byłoby przystąpić do kupowania akcji. Jak się na razie okazało, strategia i tym razem zaczęła się sprawdzać.

W ciągu czterech miesięcy od kupna pierwszego pakietu WIG poszedł w górę o ponad 20 proc., a od momentu kupna drugiego pakietu (czyli od końca lutego) - aż o 40 proc.Nie chodzi jednak o to, by koniecznie trzymać się tej czy innej strategii inwestycyjnej (chociaż z pewnością jakąś strategię należy mieć). Chodzi raczej o generalne podejście do gospodarki i do rynku. I o nastawienie nawet w trudnych momentach. Nie traćmy z pola widzenia szerszej perspektywy.

"Bądź pełen obaw, gdy inni są żądni zysku i bądź żądny zysku, gdy inni się boją" - te słynne słowa najbogatszego inwestora świata Warrena Buffetta zwykle zaskakująco szybko się sprawdzają. Można powiedzieć i tak: kryzys to za każdym razem świetna okazja do rozpoczęcia kariery inwestycyjnej.

[ramka]Jeszcze dzisiaj w sprzedaży najnowszy [b]Almanach - Przewodnik Inwestora[/b] z dodatkową porcją informacji[/ramka]

Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?
Analizy rynkowe
Czy Święty Mikołaj zawita w tym roku na giełdę?