Miniony tydzień przyniósł spektakularny dowód na to, że strona popytowa nie ma zamiaru „tanio sprzedać skóry” i dopuścić do radykalnego pogorszenia średnioterminowej sytuacji technicznej. Wrażenie robi przede wszystkim sposób, w jaki byki rozbiły złowrogą formację głowy z ramionami (RGR), która dla pesymistów była głównym argumentem za narodzinami trendu spadkowego.
W ciągu zaledwie jednej sesji (wtorkowej) WIG nie tylko powrócił sporo powyżej linii szyi RGR, ale na dodatek sforsował prawe ramię tej formacji (lokalny szczyt z 1 lipca – 30 689 pkt na zamknięciu). Pesymistyczny układ zgodnie z teorią został przekreślony, na dodatek przy sporych obrotach.
[srodtytul]Poziom 29 tys. pkt ważniejszy niż głowa z ramionami[/srodtytul]
Czy oznacza to, że analiza techniczna się zdyskredytowała jako narzędzie do budowy strategii inwestycyjnej? Niekoniecznie. Warto zwrócić uwagę, że początkowa przecena po wybiciu w dół z formacji RGR zatrzymała się niewiele nad poziomem o wiele większym znaczeniu. Poziomem tym na wykresie WIG-u jest strefa około 29 tys. pkt. Wyznacza ją styczniowy szczyt oraz położone niewiele powyżej dolne ograniczenie majowej konsolidacji.
Traktowanie 29 tys. pkt jako kluczowej bariery pozwoliło więc całkowicie zignorować formację RGR, która ostatecznie okazała się „niewypałem”. Pesymiści przypomną jednak, że przecież nie tak dawno, bo w drugiej połowie czerwca WIG przebił z impetem linię średnioterminowego trendu zwyżkowego, więc sytuacja wcale nie wygląda tak różowo.