Miniony rok dał się poznać jako wyjątkowo dobry dla posiadaczy akcji. WIG zyskał prawie 50 proc., a S&P 500 około 20 proc. Jednak dwa pierwsze miesiące 2009 r. wcale nie zapowiadały zwyżek. Nastroje panowały wówczas minorowe, a poniesione straty potrafiły przerazić.
Ale łatwo było o tym zapomnieć, gdy na powitanie tego roku strzelały korki z szampanem. Większość inwestorów gratulowała sobie bowiem wysokich zysków i wyrażała optymizm co do przyszłości. Wszak światowa gospodarka zaskakująco szybko wychodzi z potężnego kryzysu, a Polska uchodzi za prymusa wzrostu gospodarczego w Europie. Czy czeka nas więc kolejnych 12 miesięcy wzrostów? A może w tym roku sytuacja się odwróci o 180 stopni i po dobrym początku kolejne miesiące rozczarują?
Trend wzrostowy, który obserwujemy na rynkach akcji w Europie i USA od marca 2009 r., znajduje się obecnie w ostatniej fazie. Co prawda zakładam jednocześnie, że początek nowego roku upłynie pod znakiem kontynuacji zwyżek i w efekcie ustanowienia nowego szczytu, ale z każdym tygodniem ryzyko jego odwrócenia będzie rosło. Po stabilizacji na wyższych poziomach spodziewam się rozpoczęcia głębszej korekty spadkowej, pod znakiem której upłyną najprawdopodobniej miesiące wiosenne. Z kolei połowa roku ma szanse być okresem stabilizacji na niższych poziomach i budowania fundamentów pod kolejną falę wzrostową w drugiej połowie 2010 r.
[srodtytul]Fundamenty dobre, ale już w cenach[/srodtytul]
Zacznijmy od wyników firm. Wydaje się, że poprawa rezultatów spółek w USA i w Polsce została już w dużej mierze uwzględniona w cenach akcji. Obecny konsensus prognoz dla amerykańskich spółek z indeksu S&P 500 zakłada, że na koniec 2010 r. ich zyski operacyjne znajdą się na poziomie wyższym niż w 2005 r., a w 2011 r. przekroczą rekordowo wysokie wyniki osiągnięte w 2006 r.