Zeszłoroczne odbicie na rynku surowców, po załamaniu z 2008 r., zaskoczyło analityków. Mierząc indeksem CRB Futures, surowce zdrożały o 24 proc., czyli najmocniej od szoku naftowego z 1973 r. Najlepszymi inwestycjami okazały się miedź i cukier, których kursy wzrosły ponaddwukrotnie. Sporo podrożała ropa, a już po raz dziewiąty z rzędu w skali roku w górę poszły ceny złota, które przy okazji pobiły rekordy.
[srodtytul]Spekulacja i gospodarka[/srodtytul]
Trudno się nie zgodzić przy tym z opinią, że spektakularne zwyżki notowań były, przynajmniej na początku, pochodną czystej spekulacji. Surowce zaczęły drożeć nie z przyczyn fundamentalnych - w kulminacyjnym punkcie recesji nikt nie liczył na wzrost popytu na miedź czy ropę - lecz głównie dlatego, że ich ceny stały się wyjątkowo atrakcyjne. Nie były tak niskie od kilku lat.
Wzrost notowań surowce zawdzięczają też taniejącemu dolarowi oraz obawom przed inflacją, którą miałyby w najbliższych latach wywołać wielomiliardowe pakiety stymulacyjne. W rezultacie na rynek surowcowy napłynęło w zeszłym roku rekordowo dużo, bo aż 60 mld dolarów kapitału, który - notabene - nigdy wcześniej nie był tak tani jak w wyniku ostatniego kryzysu.
[srodtytul]W oczekiwaniu na odbicie [/srodtytul]