Okres najpoważniejszych od dekad turbulencji na rynkach finansowych z lat 2008 – 2009 obfitował, co zrozumiałe, w anormalne relacje między rozmaitymi aktywami. Jedną z anomalii były relatywnie długie okresy synchronicznego wzrost cen akcji, złota i obligacji, czyli – w pewnym uproszczeniu – zarówno aktywów uważanych za ryzykowne, jak i tych postrzeganych jako bezpieczne.
Najbardziej charakterystycznym zjawiskiem była jednak silnie ujemna korelacja notowań dolara i akcji, która utrzymała się zaskakująco długo. Dopiero w ostatnim czasie zaczęła wyraźnie słabnąć, rozbudzając nadzieję, że na rynki finansowe nadciąga ostateczna normalizacja. Wśród analityków nie ma jednak zgody, czy istotnie można tę tendencję tak optymistycznie interpretować.
[srodtytul]Krótka historia korelacji[/srodtytul]
Historycznie rzecz biorąc, współzmienność indeksu szerokiego rynku S&P 500 i kursu dolara wobec koszyka sześciu czołowych walut (obecnie w jego skład wchodzą: euro, jen, dolar kanadyjski, funt szterling, frank szwajcarski i korona szwedzka), czyli tzw. indeksu dolarowego, była dodatnia, choć niezbyt silna. 30-dniowa korelacja ich dziennych zmian procentowych wynosiła w latach 1990 – 2003 około 15 proc. Zależność tę z reguły tłumaczy się tym, że gdy gospodarka ma przed sobą świetlane perspektywy, umacnia się zarówno jej waluta, jak i drożeją akcje spółek. Gdy natomiast gospodarka słabnie, kapitał z niej odpływa, co skutkuje deprecjacją waluty i przeceną akcji.
W latach bezpośrednio przed kryzysem zależność między dolarem i indeksem S&P 500 skomplikowała się i wyraźnie osłabła, zmieniając przy tym znak. W latach 2004 – 2007 wynosiła średnio około minus 4 proc. Tradycyjna dodatnia korelacja została zrównoważona zjawiskami związanymi z tzw. zagwozdką Greenspana, czyli bezprecedensowo słabym w tym okresie wpływem podwyżek stopy procentowej przez Fed na rynkowe stopy procentowe. Najczęściej tłumaczy się ją ogromnymi oszczędnościami (nadwyżkami na rachunku obrotów bieżących) w wielu państwach Azji, które zalewały nimi rynek amerykański, obniżając tam koszt pieniądza.