Barry Bannister, strateg z amerykańskiej firmy Stifel, przyjrzał się cenom surowców w USA od 1795 r. Ich indeksy skompilował, zwracając uwagę głównie na to, jak w danym okresie zmieniały się w tempie rocznym ceny surowców w porównaniu z poziomem sprzed dziesięciu lat. Z jego wyliczeń wynika, że w tym roku spadek cen surowców był pod tym względem nieco większy niż podczas dna poprzednich depresji gospodarczych w USA, czyli w 1930 r., w 1874 r. i w 1824 r. Prognozuje on więc, że surowce powinny jeszcze tanieć i osiągnąć dno w kwietniu 2021 r. Zerową dziesięcioletnią stopę zwrotu mogą osiągnąć dopiero w okolicach 2030 r. A potem możemy mieć do czynienia z powrotem do solidnego wzrostu cen. Poprzednim takim okresem wzrostowym na rynkach surowcowych była pierwsza dekada XXI w. – zakończona globalnym kryzysem po upadku banku Lehman Brothers.

GG Parkiet

Bannister zauważył również, że okresy, w których indeksy surowcowe zbliżają się do dna, są zwykle czasem nasilonego populizmu w amerykańskiej polityce. Tak było m.in. w trakcie Wielkiego Kryzysu, który doprowadził do transformacji gospodarki amerykańskiej w ramach rooseveltowskiego Nowego Ładu. Obecny kryzys też już przyczynił się do dużego wzrostu interwencji państwa w gospodarkę. Interwencję tę popierają zarówno republikanie, jak i demokraci. Kurs więc pewnie niewiele się zmieni. – Trump nie ma nic przeciwko dużemu deficytowi (rozwój swoich biznesów opierał na długu), a demokraci też nie są im przeciwni (używają polityki fiskalnej, by zdobywać poparcie). Populistyczne wydatki fiskalne zostaną więc z nami na dłużej – prognozuje Bannister. hk